piątek, 2 października 2015

Nie rozumiem i nie jestem rozmowny

Nie rozumiem dlaczego jestem taka ciekawa tej geograficy? Fakt bardzo ciekawa kobieta i nadal twierdzę że R. ma szczęście poznawać ciekawych ludzi i częściowo pewnie dlatego. Nie kojarzy mi się z Nią żadne negatywne uczucie choć do tego pewnie wystarczy jeden krok. Mam nadzieje ze moja ciekawość świata zostanie zaspokojone i będę  igła okazję poznać ja bliżej i czegoś interesującego się dowiedzieć.  No dobra jest jedno negatywne uczucie które ni się kojarzy -jest szczuplejsza ode mnie. Nie pamiętam żebym była tak ciekawa jakiegoś człowieka i miała tak wielka chęć poznania kogoś.

Smok ponoć nie jest rozmowny. Szkoda tylko że jak dzwoni kumpel z Canada i wita go słowami cześć Smoku to ja pa mu się nie zamyka. Ze znajomymi, z ludźmi ze wspólnoty ze swoją mamusia, z rodzinka tez mu się Ja pa nie zamyka. Ten sam stan jest przy Geograficy.
Tylko ze mną nie chce rozmawiać:(
Smutno mi i więcej nie będę próbować.
Od wczoraj rozmawiam służbowo.
Boli... bardzo boli

środa, 30 września 2015

geografica kurde mol.... I tak w skrócie wracam :)

Stanęła mi na odcisk w pewnym sensie ale dzięki temu wracam tutaj :) cieszycie się?
Co u nas to napisze później tak dokładniej.  Ale w skrócie.  Smok jak na razie się o pamiętał.  Jest trzeźwy, chodzi na terapie i swoje trzeźwość oparł na Bogu i złożył ślubowanie trzeźwości tak samo jak ja. Podchodzę do tego spokojnie bo wiem ze to choroba i różnie może być.  Ja wytrwam ale Smok nie wiem wiele zależy od niego.

A wracają do tematu geograficy. ... Smok został oddelegowany na 2 tygodnie do innej pracy. Praca kawałek od miasta wiec Pani go wozi, podjeżdża po niego w umówione miejsce i tam też go od wozi jako ze sam musiałby na to za dupie jeździć mpk a to uciążliwe.  Ja go wozić nie będę,  szkoda mi paliwa a Pani sama zaproponowała.  Nic by w ty, nie było złego gdyby nie pewne fakty. Geografica jest sama, dużo szczuplejsza ode mnie, ładniejsza,  zgrabniejsza i całkiem ładna,  w wieku nie wiele po 40 stce. No załapałam kompleksy :( a to dlatego że się zorientowałam ze bardzo szybko zeszli na "Ty" bo juz pierwszego dnia.
ona ładna, zgrabna, on też nie garbaty,  wieowo pasują. I zrobią co chcą.  Z jednej strony źle by nie było a z drugiej strony nie ma opcji żeby mnie zdradził bo mu wpieprze za takie upokorzenie. Ale jedno jest pewne wtedy juz nigdy nie musiałabym znosić jego picia, które kiedyś wróci.
Tak wiem sama nie wiem czego chce. Od grudnia to fakt sama nie wiem czy lepiej żeby go nie było czy jak jest. Rozdarta jestem.
A po za tym zazdroszczę mu. Widziałam ja tylko chwilę.  Fakt popadł am w kompleksy ale też jestem ciekawa tej Pani. Ma ciekawy zawód, jest bardzo inteligentna. I jak na swój wykonywany zawód ma bardzo ciepły głos,  milo się z nią rozmawia. I na pewno jest osobą która ma coś ciekawego do powiedzenia. A ja lubię i zawsze lubiłam poznawać ciekawych ludzi. Brakuje mi tego. W pewnym sensie mnie wkurza ze jest ładniejsza ode mnie, wiem jak będzie chciał z nią kręcić to i tak będzie, nie wnikam w to. Niczego to zmieni. Ale jakos tak mnie boli ze znowu poznał kogoś ciekawego a ja znowu siedzę w 4 ścianach.  Juz bym mi lepiej było z tymi moimi kompleksami jak by zostali znajomymi i jak bym miała okazję poznać Geografice blizej.

z nowości jeszcze Mysior został przedszkolakiem :) rano troszkę popłakuje a
e potem jest ok. Strach jest, czasem siostry dzwonią ze się uderzył i pytają co zrobić,  czy to juz sytuacja w której musze lecieć czy nie. na razie raz było groźnie bo dostał dzwi ami lekko ale nic się nie działo.

sobota, 14 lutego 2015

Łatwo ocenić i walę tynki

Generalnie walentynki mi zwisają i to chyba od zawsze

Tak że w tym temacie tyle. A jedyne co mi sie z dniem 14 lutego kojarzy to fakt że zdałam prawo jazdy tegoż właśnie dnia lat temu chyba 8 albo 9 jakoś tak.
I coś mi świta że to jest rocznica powstania Armii Krajowej.

Kilka dni temu zmarł malutki Maciuś. Cała Polska zaszczuła Matkę dziecka, lekarzy, szpital. łatwo się ocenia prawda? Nie opowiadam się za żadną ze stron, nie oceniam, temat poddaje pod rozwagę
A teraz niech każda z Was która ma dziecko zastanowi się ile w życiu Waszych dzieci pod Waszą opieką było takich sytuacji która mogły się źle skończyć???
Ja z życia moich dzieci znam kilka.

Mając rok stojąc w łóżeczku potrafił je przesuwać i w ten sposób "dojechać" bliżej czegoś ciekawego. Dotarł w ten sposób 2 m dalej do drzwi, chwycił się klamki, podciągnął i wypadł by z łożeczka, ja stałam dosłownie kawałek dalej, nie wiele brakło abym nie zdążyła go złapać.
Mając 2 lata ściągnął sobie na siebie kawę, gorącą kawę. Nie kawa nie stała na brzegu, musiał się do niej podciągnąć po zmywarce, wzioł kubek oparzył sie i wylał na siebie. 2 dni był w szpitalu. @ tygodne opatrunku, dziś śladu nie ma. Dodam że byłam na sekundę w pokoju wziąć bluzeczkę dla niego, byłam wtedy w 38 tygodniu ciąży. Kiko urodził się 2 tygodnie później.
Całkiem nie dawno Kiko zrzucił sobie szafkę na paluszki, mógł na głowę na nogę itd. Też nie dawno, poszłam do  kuchni zrobić dzieciom kanapki. Mysior wzioł kluczyki, nie wiem nawet kiedy wydłubał zabezpieczenie z gniazka i wsadził w nie kluczyki. Kopnął go prąd, przyleciał do mnie z piskiem. Do dziś nie zbliża się do gniazdek kabli a nawet odciąga młodszego brata. Wcześniej mówiłam mu sto razy że nie wolno, nie słuchał. Mogło się to źle , nawet bardzo źle skończyć. Został maleńki ślad na palcu. Mimo  że dzieci są bardzo pilnowane nie da się wszystkiego przewidzieć.  Opatrzność Boża czuwała.
Kiko nie raz miał w buzi coś czego w niej mieć nie powinien. Nie raz wyciągałam coś czym mógł się udławić. Mimo że nie ma nic na wierzchu takiego to dzieci zawsze znajdą, a jak nie ma to coś urwą i juz jest. Kilka dni temu urwał sobie zapięcie od bucika i wsadził je do buzi. Innym razem wydłubał tynk z dziury i też miał go w buzi. I wiele wiele innych. I ręka do góry kto nigdy takiej sytuacji nie miał. Nawet jeśli nie miał to wszystko przed nim. Ja sama osobiscie mając ze 4 lata wsadziłam palce w lampkę po uprzednim jej włączeniu do pradu i wykręceniu żarówki. Bogu dzięki że nic mi sie nie stało, mając lat 5 brat trzymajac mój rowerek zjechał ze mną z wjazdu do garażu, fajna górka, dosyć stroma. Wypchał mi rowerek spowrotem na górę a chwilę później ja to samo zrobiłam i zjechałam na dół sama, wyrżnęłam głową o metalową maszynę do czegoś tam i wybiłam sobie 2 dolne jedynki ( naszczęście mi odrosły bo to mleczne były)
Żadna matka nie jest wstanie przeiwdzieć wszystkiego, ochronić dziecka od wszystkiego i wszystkiemu zapobiec.
W przypadku Maciusia myślę że zawiniła rutyna, wystarczyło zdjęcię rentgenowskie ( tak sądze) i może dziś by żył. NIe ma co gdybać. Teraz jest moda na spychologię, lekarz nie chcąc mieć problemu woli wysłać dziecko do szpitala, i efekt jest taki że dzieci chorują dłużej, gorzej, zarażają się od siebie nawzajem i szpitale są przepełnione a wiele z tych dzieci mogłoby być leczone w domu i wyzdrowieć szybciej wtedy dzieci, któr na prawdę potrzebują szpitala miałaby miejsce. I poniekąd szybciej by zdrowiały nie łapiąc nic po drodze na przepełnionych salach. Ja osobiscie szpital uważam za ostateczną ostateczność. I zawsze pod okiem naszego zaufanego lekarza leczę dzieci w domu, zwłaszcza że w szpitalu najczęściej podawane są te same leki. To jest oczywiście moje zdanie. I nie wykluczam że czasem bez szpitala obejść się nie da, ale uważam że w ostatnim czasie jest to zdecydowanie nadużywane.
Linczowanie matki która i tak cierpi to nie jest dobre rozwiązanie. Lekarz też człowiek, którego zgubiła rutyna i za pewne konsekwencje poniesie. I dziwne trochę że zdjęcia nie zrobili. Jak Mysior miał podejrzenie zapalenia płuc to od zdjęcia zaczęli, wtedy wykluczyli. Kiko miał zdjęcie 2 razy jak było zapalenie płuc po porodzie a drugi raz nie było.


Smutne to jest, bardzo smutne....

Smok walczy, raz lepiej raz gorzej. Na terapię chodzi. Nie upija się a to już coś. Ale zdarza mu się upaść i wrócić na lekkim rauszu tak jak dzisiaj po 6 dniach przerwy. Trudne to jest ale walczę o niego

czwartek, 22 stycznia 2015

zwisa mi to generalnie rzecz ujmując

Jak w tytule:)
Tak wiem jestem darmozjadem żyjącym na koszt państwa bo dostaje zasiłek na chore dziecko- mam to w dupie
Wszystko mam a nie robię nic - chciałabym tak :)
Moje dziecko wszystko dostaje od państwa a inni rodzice muszą ciężko pracować- chciałabym żeby tak było że Mysior miałby wszystko czego potrzebuje od państwa.

Fajnie to wygląda, a ja chętnie zamienię się z kimś. Oddam kasę te grube miliony które daje mi państwo i które ja wydaje nie na własne kiecki tylko na leczenie Mysiora. Oddam też w pakiecie chorobę albo chociaż zamienię się z kimś na jeden tydzień. Zobaczymy czy nadal będę darmozjadem.
Nie latam do MOPSu, nie stoję i nie czekam aż mi ktoś coś da. Nie mówię wielu dobrych ludzi nam pomogło, wielu ludzi po których bym się nie spodziewała tego zatroszczyło się w najtrudniejszym momencie żebyśmy nie byli głodni. Żebyśmy mieli na głupi proszek do prania. Tych ludzi postawił na naszej drodze sam Bóg. Po to też abyśmy nauczyli się pokory.

A nasza trudna sytuacja nie wynika z tego że Smok zawalił, że zaczął zaglądać do kieliszka ale z choroby Mysiora. Długi związane z jego wybrykiem jeszcze do nas formalnie nie doszły choć ich kwotę maksymalną już znamy. Wszystko kosztuje głupia jednorazowa igła do podania leku kosztuje 40 zł a potrzebujemy ich na miesiąc jakies 10 plus inne rzeczy. Do tej pory zaciskalismy pasa i dawaliśmy radę a jak odebrali nam świadczenie to nagle zaczęła się masakra. Dziś żałuję że przez ponad 3 lata unosiłam sie dumą i nie zwróciłam się jakiejś fundacji po pomoc. Wszystkim nam byłoby lepiej.Może nawet na wakacje byłoby nas stać. Teraz sytuacja nas zmusiła do schowania sobie dumy do kieszeni. Może to i dobrze.


Za chwilę pewnie usłyszę że chodzę żebrać  o 1 %, bez przesady proszę owszem jak ktoś niechce to go oddawać nie musi dla Mysiora. Potem usłyszę że się milionów dorobię na fundacji. Ja nie ale aptek pewnie tak. Bo już nam fundacja pomogła w zakupie leków za ponad 300 zł.



Kiedyś mój syn to wszystko odpracuje mam nadzieję że choroba mu w tym nie przeszkodzi.

środa, 21 stycznia 2015

a jednak... :) i 6 godzin na SORze.... :(

Odebrałam dziś orzeczenie .... nowe i wyobraźcie sobie dorstaliśmy świadczenie!!! Cieszę si ę strasznie!!
Lekarka sama sobie zaprzeczyła albo raczej dotarło do niej jak mnie potraktowała i że np mogę to mieć nagrane ( żal że nie miałam) . Nie ważne jak i dlaczego ważne ze dostaliśmy i przez 3 lata mogę poświęcić się Szczepanowi nie myślać o pracy ( choć brak mi ludzi i często wolałabym własnie isc do pracy oderwać się od tego wszystkiego) Ale nie zmienię tego co jest i żyję tym co mam a na pewno jakiś cel w tym jest. Dostaniemy wyrównanie więc będziemy mieli za co naprawić auto co prawda dopiro w marcu bo orzeczenie prawomocne będzie za 30 dni czyli koncem lutego potem urząd ma 7 dni na zorientowanie sie czy sie nie odwołałam ( musialabym byc głupia w tej sytuacji no ale prawo jest prawem) i kolejne 30 dni na wydanie decyzji i wypłacenie kasy. Już nie  i ważne kiedy ważne żeby było!

Właśnie szukam części na allegro które następnie mój brat zaakceptuje lub poszuka w sklepie tak aby jak będą peniądze móc kupić od razu co trzeba i naprawić auto ale to już warsztat w którym mój brat pracuje będzie miał to na glowie ja mam problem z tym żeby dopasować lampę bo choć auto uderzone od strony pasażera to mam  chwolami problem czy to prawa czy lewa lampa że o błotniku nie wspomnę bo obracam kompa na wszystkie strony żeby widziec czy to ta strona czy nie :P

Wczoraj zbierałam się na zakupy, do apteki po sprzęt do kujania i na pocztę a Kiko po raz setny wyłaził na szafkę i po raz setny go stamtąd ściągałam. Zaczęłam zapinać buty Mysiorowi i szafka spadła, taka mała na buty ( Smok od pól roku ja do ściany mocuje a ostatnio Kiko odpuścił nie interesowała go az do wczoraj) Szafka spadła mu na dwa ostatnie paluszki... Zebralismy się na SOR bo paluski bolały i spuchły a pod jednym zrobił się krwiak. Zarejestrowali nas, wypełnilismy pierdyliard papierów i zakwalifikowali nas jako pacjenta pilnego i powinni nas "załatwić" w 60 min... ja z dówjką dzieci, Smok dojechał w między czasie ludzi sporo, w końcu zawołali nas i dali skierowanie na rentgen i podejrzeniem złamania lub stłuczenia. Rentgne zaatwiony w 15 min, nawet płytkę ze zdjęciem dostałam :P siedzielimyś tam 3 godziny ponad, ale Smok miała terapie i musiał iśc zostałam sama. Dzieci zjadły to co wziełam ze sobą, wypili to co miałam, sklepik zamknięty w portwelu i tak ze 2 zł miałam , w atomacie picie zimne. Jęczęli wkońcu jakiś Pan z uśmiechem na ustach dał mi butelkę wody, zgłupiałam i miałam podziękować no bo jak ja dam dzieciom pić po kimś.... ale szybko zobaczyłam ze woda zamknięta. Chciałam zwócić pieniądze ale powiedział że nie bo to dla dzieci a po za tym totylko woda której nikomu się nie odmawia.
I tak siedzieliśmy, oni już mieli dośc. Jakiś facet miał jakieś ale że z dziećmi o Bogu rozmawiam. Pytał czy ma padać na kolana przed Kiko skoro ma takie imię jak Ojciec Święty. Ale się nie odezwałam.
Smok zdążył terapię skończy i jechać w naszą stronę a ja się wkurzyłam. Wpadłam tam i powiedziałam że dzieci mają dośc i że ja już nie będe czekać, zwłaszcza jeśli paluszki są złamane. Lekarz zdębiał. Powiedział że tam ludzie umierają na co ja odpiwiedziałam że na korytarzy nikt nie zszedł a jak będzie schodził to ja przepuszczę przed nami. Zatkało go więc powiedziałam żeby zobaczył na zdjęcie w systemie czy jest złamanie czy nie. Sprawdził złamania nie ma, więc strzeliłam dzwiami i wyszłam. A chwilę przed tym zanim trafił mnie szlag dzieci mając już dośc zaczeły skakas biegac pukac itd pani pielęgniarka kazała mi ich uspokoić bo pan doktor pracuje grzecznie odpiwedziałam że grzeczni byli przez 5 godzin a teraz mają dość i będą robić co chcą, a potem jak już napisałąm wpadłam tam.

Uciekałam stamtad jak najszybciej zwłąszcza że siedział facet który co 2 min kaszlał nie zakrywając buzi masakra.

Mam nadzieję że jakieś światełko nadziei nad naszą rodziną wreszcie się zaświeci.

Jestem dumna z Mysiora, rozmawialiśmy o Panu Jezusie i o tym że tata jest chory i trzeba się modlić żeby go Bóg z tego wyciągnął. Mysior stanął przed krzyżem popatrzył w górę i powiedział " Panie Jezu proszę żeby tatuś był zdrowy..."

środa, 14 stycznia 2015

czekamy

Czekamy na wynik komisji 21.01 mam odebrac papier ale z głory wiem jaka jest decyzja. Inaczej kobieta ama zaprzeczyła by sobie. Bo skoro nic mu nie jest to po co mu moja opieka?

Nie wiem jeszcze co zrobimy planu nie mam. Wiem jedno Mysior mnie potrzebuje w domu.
Na razie nadal swoją dumę ściskam mocno w kieszeni i wyjść na zewnątrz jej nie pozwalam. Subkonto w fundacji załatwione. Można oddać 1 %. Nie wcale się nie cieszę że muszę prosić ale widocznie Ten na górze zrobił to w trosce o mnie. Żebym spokorniała...

Smok upadł jeszcze kilka razy ale podniósł się na tą chwilę i poszedł na konsultacje w sprawie terapii. Ma iść jeszcze zanim ocenią jakiej terapii potrzebuje. Na pewno nie zamkniętej bo nie wpada w ciągi.

czwartek, 8 stycznia 2015

Nie będę z Panią dyskutować, dwa zastrzyki załatwiają sprawę...

Tak własnie usłyszałam wczoraj na komisji. Dziecku nic nie jest, dwa zastrzyki załatwiają sprawę bo inaczej dziecku leciałaby krew na okrągło z uszu ( nie wiem dlaczego akurat z uszu..?)
Popłakałam się to usłyszałam że jestem histeryczką, zapytałam czy musi mnie tak upokarzać to się zaczęła śmiać.  Dawno nikt nie potraktował mnie jak śmiecia a przy najmniej nie aż tak. Załamana jestem.
Dojrzewam do decyzji pójścia do Mopsu, to tylko kolejne upokorzenie które już nie robi mi różnicy.
Jest mi wstyd że urodziłam się w kraju gdzie nie ma wzajemnego szacunku a lekarz który przysięgał nie jest już lekarzem a pieprzonym urzędnikiem który ma gdzieś los innych. Jest mi wstyd że jestem Polką!!!
Nie chciałam tej kasy na swoje sukienki czy fryzjera ale dla dziecka. Dla dziecka które jeśli będzie miało teraz dobrą opiekę to za kilka lat będzie żyło normalnie i jako dorosły człowiek tez bez bólu i upokorzeń w tej kwestii. Choroba będzie i zawsze będzie jego krzyżem ale będzie mógł życ normalnie a jak np o kulach. Odbierają mu szansę na to by spłacić dług wdzięczności wobec państwa. A może to i dobrze bo nie będzie go miał. Nie wiem tylko jak mam to zrobić żeby dzieciom zapewnić to co im potrzeba....

Ps. Schowałam dumę do kieszeni i założyłam subkonto Mysiorowi. Nie dodam tutaj numeru KRS ani jego subkonta jeśli ktoś chciałby oddać 1% dla niego proszę o wiadomość na e-mail : aluska920@gmail.com wtedy podam numer KRS fundacji i numer jego subkonta