środa, 31 grudnia 2014

wezwanie

Dziś dostałam wezwanie na komisje na 7 stycznia... boje się, wszystki proszę szturmujcie niebo o dobrą decyzję urzędników i lekarza.
Boje się , nawet bardzo się boję :(
podsumowanie roku nastąpi wkrótce...
Jutro Sylwester, najpierw eucharystia a potem agapa :) będzie super

wtorek, 30 grudnia 2014

.

ZA TYCH, KTÓRZY LEKCEWAŻĄ PROBLEM ALKOHOLIZMU
Panie Jezu Chryste, który umarłeś dla zbawienia człowieka. Pomóż nam, Twoim zaślepionym dzieciom, zrozumieć istotne niebezpieczeństwo wynikające z alkoholizmu: duchowe i fizyczne szkody wyrządzone sobie i innym. Pomóż nam, zrozumieć wartość trzeźwości i wprowadzać ja w życie ku Twojej chwale i ku własnemu zbawieniu.
ZA NIEWINNE OFIARY ALKOHOLIZMU
Panie Jezu Chryste, spójrz z miłością na tych, którzy uginają się pod ciężarem alkoholizmu najbliższych. Bądź im pomocą i pokrzepieniem. Ulżyj w tych cierpieniach. Wejrzyj szczególnie na dzieci żyjące w rodzinie alkoholików. Ulituj się, Panie nad ich cierpieniem i nędzą. Prosimy, wysłuchaj ich prośby, by przez całkowite wyleczenie się z alkoholizmu bliskich by domy ich znów stały się ośrodkami dobra, nadziei, pokoju i miłości.

środa, 24 grudnia 2014

solo Dios basta!

Dokładnie tak jest. Bóg sam wystarczy!
Nie wiem co będzie, nie wiem jak będzie.
Najprościej byłoby go zostawić. Kopnąc w tyłek i pomachać na do widzenia. Może jestem naiwna ale mam nadzieję że ta sytuacja czegoś Smoka nauczyła. To dobry człowiek ale zagubiony. Nie nie zapomniałam co zrobił wręcz przeciwnie.
Postawiłam mu kilka warunków. Jednym z nich jest leczenie, zaraz po świętach ma iść to załatwić to jest warunek podstawowy. Co nawywijał załatwia sam, ja mogę doradzić ale za tym nie chodzę. Nie wnikam co i jak.
Dzieci potrzebują ojca, ja potrzebuję męża. Trzeźwego ojca i męża. Dlatego chcę mu pomoć. Ale on musi chcieć. Szansę ma. Ostatnią szansę. I on wie o tym że następnym razem nie zawaham się go spakować.
Sytuacja jest na tyle zła że tylko Bóg może nas z niej wyprowadzić, sami nie wiele a właściwie nic nie możemy.

Przygotowania do Świętowania ruszyły pełną parą. Pachnie grzybami, wiejską kiełbasą, ciastem i dziś chyba tyle. Reszta jutro lub została zrobiona wcześniej.
Pamiętam jak byłam mała i robilo się zakupy świąteczne m in wędlinę czy kiełbasę ale nie tylko i każdy chodził do lodówki i po wszelkich zakamarkach gdzie coś było schowane i tekst który najczęściej można było usłyszeć to było "NIE ŻRYJ BO TO NA ŚWIĘTA" :p
Dziś jak Smok dobrał się do kiełbasy i pierogów tez odruchowo skarciłam go słowami nie żryj bo to na święta.

Na te nadchodzące Święta sobie i Wam życzę abyśmy nie zapominali czyje urodziny tak naprawdę świętujemy. Zeby to był tylko stół zastawiony żarciem ale prawdziwe Boże Narodzenie w sercu.

poniedziałek, 22 grudnia 2014

Konczy się czas oczekiwania :)

Minęła 4 niedziela adwentu :) kończy się piękny i radosny czas.
U nas może nie było radośnie ostatnio ale widocznie Bóg dał nam to wydarzenie w jakimś celu. Może w ten sposób uratuje Rafała przed czymś gorszym. Pan Bóg nad nim czuwał podczas tego wypadku bo mogło być duzo gorzej. Gdyby nie skasował drugiego samochodu prawdopodobnie byłabym teraz wdową. Trudno jest mi ufac że Bóg nas z tego wyprowadzi.
Wszędzie słyszę zostaw go, rozwiedź się... a to nie jest zadne rozwiązania. Najprościej byłoby tak zrobić ale to jest zgubne. I nie pochodzi od Boga. Widocznie coś musiało się stać alby nas przywołać do siebie.

Choinka jeszcze nie ubrana, tradycyjnie ubieramy w wigilię ew dzień przed. Pierniczki wreszcie są udekorowane :)
Zjadłam tylko 4 bo coś jeść nie mogę ostatnio. Może to i dobrze schudnę wreszcie :)

Wczoraj była bardzo mocna Eucharystia. Jedne z moich ulubionych czytań. Wybranie Maryi na Matkę Boga.
Znak że dla Boga nie ma rzeczy nie mozliwych!!!

PS. jakiś ciężki ten koniec roku, z kim nie rozmawiam to u każdego coś, choroba, śmierć, rozstanie, utrata pracy albo cos podobnego jak u nas

piątek, 19 grudnia 2014

Jest jak jest inaczej nie będzie


Teraz rozumiecie dlaczego mam ochotę zniknąć?
Wczoraj jechał miał 0,9 promila...
nie wiem czy szybko czy nie ale fakt jest taki że jechał w stanie nietrzeźwym... Rozbił auto nasze i służbowe kogoś. Nasze wygląda jak powyżje, tamto wygląda gorzej...
Naprawa naszgo to parę tysiecy, tamtego nie wiem.
Najgorsze jest to że polisę oc i ac możemy a raczej Smok może wsadzić sobie w dupę bo po pijaku nie obowiązuje... Za tamto auto będziemy musieli zapłacić i swoje jakoś naprawić.
Zabrali mu prawo jazdy... dostanie wyrok w zawieszeniu i grzywnę...
Nie mam słów...
Czuje się pusta..
To nie ja muszę iść na terapię, naprawdę nie ja. Ja staję przed lustrem i trzaskam się po pysku i idę dalej. Dam rade, muszę.
Ale boje się..
Bardzo się boję...

A tak zwyczajnie po ludzku rozdupcył moje ukochane auto, to auto było moim marzeniem.. spełnieniem mojego marzenia...
Już nigdy nie będzie mnie stać takie auto... nigdy...
Ciężko mi będzie bez auta z chorobą Mysiora, muszę coś wymyśleć... Albo lepiej niech Pan Bóg coś wymyśli Jemu to wychodzi lepiej


środa, 17 grudnia 2014

Chciałabym się tam teraz znaleźć...

Jest takie miejsce
U zbiegu dróg,
Gdzie się spotyka
Z zachodem wschód...
Nasz pępek świata,
Nasz biedny raj...
Jest takie miejsce,
Taki kraj.

Nad pastwiskami
Ciągnący dym,
Wierzby jak mary
W welonach mgły,
Tu krzyż przydrożny,
Tam święty gaj...
Jest takie miejsce,
Taki kraj.

Kto tutaj zechce
W rozpaczy tkwić,
Załamać ręce,
Płakać i pić,
Ten święte prawo
Ma, bez dwóch zdań...
Jest takie miejsce,
Taki kraj.

Nadziei uczą
Ci, co na stos
Umieli rzucić
Swój życia los!
Za ojców groby,
Za Trzeci Maj...
Jest takie miejsce,
Taki kraj.

Z pokoleń trudu,
Z ofiarnej krwi
Zwycięskiej chwały
Nadchodzą dni...
Dopomóż, Boże,
I wytrwać daj!
Tu nasze miejsce,
To nasz kraj!


Chciałabym uciec rozpłynąć się nicości... źle mi... bardzo źle a miało być lepiej...

niedziela, 14 grudnia 2014

niech zapachnie pierniczkami wreszcie

tak też się stało :)
piekliśmy dziś pierniczki!
Może wreszcie wleje się tu troche optymizmu.
Co prawda nadal się martwie tym wszystkim ale postaram sie aby najbliższy czas był troche lepszy. I żeby ten zapach pierniczków pozostał z nami na najblizsze kilkanaście dni.

Podczas pieczenia pierniczków mieliśmy "aromaterapie" nie tylko z przyprawy korzennej ale tez spalonych kabli.Znajomy probował ją naprawić i zrobił co mógł no ale nie wyszło. Nosz choler jasna spalił się jakis zafajdany moduł (cokolwiek to jest) w zmywarce czyli najważniejszym sprzęcie w domu. Podłamałąm si,e tym lekko, ale zakasałam rękawy, umyłam gary ręcznie choć tego robić nie cierpię. Potem zakasałam rękawy i rzeczonego modułu zaczeam szukac na allegro. Znalazłam i nie kumam czemu jakis zakichany kawałek żelastwa w plastiku kosztuje 150 zł ;/ cóż to na razie będzie musiało poczekać bo kasy brak. Ale damy rade, zacznę się martwić w styczniu jak mnie szlag nie trafi.

Na razie wyskrobałam na światełka choinkowe i jestem szcześliwa z tego powodu :) bo była wizja nie świecącej choinki. Pierniczki zawisną na choince już w wigilię. Opłatki już są. Grzyby suszone tez ale to od tesciowej to nie wiem czy je jeść... jak myślicie?? ;)

Nawet Mikołaj u nas był choć byłąm pewna że nie przyjdzie. Dzięki Riv  przyszedł :) chłopcy podzielili się autkami bez kłótni :) aż byłam w szoku potem Mysior powiedział ale puzzle mi schowaj bo mi Kiko zje ;)
Zjedli po czekoladce a reszte schowałam powieszą sobie na choince. Pamiętam że strasznie fajnie było "wyżerać" z choinki to i owo.

Achh lubię ten zapach świąt. Choc to tez czas nieszczerych życzeń i uśmiechów i nadużywania słowa "nawzajem" ale co tam najważniejsze że Narodzi się Chrystus i na tym się skupie.
Przynajmniej się postaram!
Nie chce zepsuć dzieciom radości ze świat więc staram się wziąć w garść!
Wczoraj było mi źle, bardzo źle dziś nie jest lepiej ale nie myślę i do Świąt postaram się zapomnieć choć na na te kilka dni...



piątek, 12 grudnia 2014

nie chciałam...

Nie chciałam wielu rzeczy w swoim zyciu... Nie chciałam ale mimo to się wydarzyły...

Nie chciałam aby moja Mama była chora...
Nie chciałam aby umarła...
Nie chciałam aby mnie zostawiła..
Nie chciałam aby cierpiała...
Nie chciałam mieć takiego ojca...
Nie chciałam mieszkać w tym domu...
Nie chciałam aby ktoś mnie zgwałcił....
Nie chciałam być z żonatym facetem...
Nie chciałam trudnego życia...
Nie chciałam życia w biedzie...
Nie chciałam mieć problemów w ciąży...
Nie chciałam stracić maleństwa...
Nie chciałam żeby mój syn był chory...
Nie chciałam żeby cierpiał....
Nie chciałam żeby mój mąż kiedykolwiek spożywał alkohol...
Nie chciałam nigdy być w takiej sytuacji jak teraz... Nie chciałam wyciągać ręki po coś takiego jak świadczenie pielęgnacyjne... Nie chciałam żeby mnie to dotyczyło... nigdy...

Nie chciałam ale rzeczywistość jest inna...
Można napisać tego dużo więcej.... Nikt nie obiecywał że będzie łatwo...
Nigdy nie sądziłam że znajdę się w takiej sytuacji... Boli mnie to że jakiś człowiek zwykły człowiek bez serca odebrał mojemu dziecku szanse na normalność....
Patrze na niego i Bogu dziękuję że jest z nami, że jest taki wspaniały i mądry a jednocześnie płacze że to wszystko nas spotkało....
Czuję się wyjątkowa że mam takie wspaniałe dziecko, że to właśnie mnie Bóg wybrał na jego matkę.
Nie poddam się będe walczyć dopóki będe mogła.
Ale walka coraz bardziej wygląda na przegraną z góry.
Wierzę w to że Bóg ma jakiś plan i po coś nam dał tą sytuacje i nas z niej wyprowadzi...

czwartek, 11 grudnia 2014

to nie pochodzi od Boga...

Cały mój strach takie to dalekie od Boga :((( tak bardzo dalekie...
a ja boję się zwyczajnie tak po ludzku co będzie?? Walczymy o świadczenie pielęgnacyjne dla Mysiora, walczymy jak możemy ale urzędnicy są bezduszni. Lekarz który odebrał Mysiorowi świadczenie lekarzem się nazywać nie powinien. Smutno mi i strach mnie zżera. Smok znalazł prace ale wypłata pomiędzy dniem podpisania umowy a wcześniejszą rozmowę o pracę stopniała o dobre parę stów. Ale przyjąc musiał bo nie mamy teraz wyboru. Ale nie utrzymamy się za te pieniądze albo zapłacimy rachunki albo kupimy jedzenie i leki Mysiorowi.

Bardzo dużo ludzi nam teraz pomogło więc Pan Bóg się nami opiekuje... nie jesteśmy głodni ani na razie nie jest nam zimno :( ale nie mogę też wiecznie na kimś żerować....
gdyby nie ktoś o dobrym sercu nie dalibyśmy rady a to nie była jedna osoba...

Brak mi pokory....

Boże pomóż nam bo brak mi siły... chce mi się wyć...  tak bym chciała odzyskać ten spokój... było skromnie ale było dobrze... a teraz widzę czarną rozpacz... i to nie tylko przez wizję braku kasy i popadnięcia w długi


piątek, 28 listopada 2014

to nie jest najważniejsze ale...

Zbliża się Mikołaj i to wielkimi krokami. A jak MIkołaj to pisanie listów i prezenty. Miałam w tym tygodniu z Mysiorem pisać list do Św. Mikołaja ale już wiem że kasy na prezenty nie będzie :( nie będzie więc pamiątki w postaci listu do Św. Mikołaja. Zawsze był schiz czy kasy wystarczy na jakies drobiazgi i zawsze nam starczało ale teraz jest źle że nie ma na to szans. Prezenty nie są najważniejsze właściwie wcale nie ważne... ale jakoś tak smutno... wszyscy będą się go pytać co mu przyniósł Mikołaj a on nie będzie wiedział co ma odpowiedzieć...
Przeczytałam dziś na blogu małej czarnej o liście od Św. Mikołaja i jakoś tak poczułam maleńką nutkę zawodu że ja nie mogę tego zapewnić swojemu dziecku...nie zazdrość ale poczułam się tak jak bym to ja zawiodła że tyle rzeczy się na siebie nałożyło że właściwie nie wiem co będzie ani za co zapłacimy rachunki... dawno aż tak źle nie było...

Smok szuka pracy. Odwołanie napisaliśmy, dziś dołaczyłam papiery od Pani profesor z wytłuszczonym zdaniem że choroba nie rokuje żadnej poprawy i nie w niej dibrych rokowań bo jest nie uleczalna a chwilowy brak wylewów nie świadczy o zmiejszeniu ryzyka.
Ta kobieta decyzji nie zmieni na pewno. Chociaż ma na to 7 dni. Pani w urzędzie powiedziała że to się nie zdarza. Liczymy więc na komisje wojewódzką ale boje się tego bardzo że nic z tego nie wyjdzie. Że zostaniemy z tym sami. Trudno mi zaufać Bogu chociaż wiem że nas z ego jakos wyciągnie.

Zawsze jak nadchodzi Boże Narodzenie to lubię mieć czysty umysł od wszstkiego od najdrobniejszych rzeczy czyli zapłaconych rachunków czy karpia na stół wigilijny po te ważne jak opłatki kończąc na najważniejszych jak spowiedź. W tym roku moja głowa nie będzie aż tak spokojna. Na pewno będe rozmyślać o naszej sytuacji nie zapłaconych rachunkach.
Chciałabym przeżyć Narodzenie Dzieciątka Jezus tak w sercu a nie zadręczając się wszystkim dokoła....


Kwestia tesciowej wygląda tak wraca 8.12 niestety 8.12 bo jak dla mnie to by mogła wrócić 8.03 albo nawet 8.04. Ma spać u nas jedną noc (już się cieszę prawie uszami klaskam)  mam nadzieje ze samolot jest późno najlepiej po 22. A kwestia Świąt z teściową właściwie te się wyjaśniła. My do niej nie pojedziemy bo nie ma gdzie spać a Święta w biegu to żaden odpoczynek-przynajmniej dla mnie. Po za tym u nas grzeje się cały czas, a oni tam palą w piecu po południu w nocy nie dokladają więc jest zimno i do południa tez jest zimno więc teściowa pali w tzw kozie która stoi na środku korytarza. Ten piecyk jest cały gorący i średnio szczelny więc dla dzieci niebezpieczne. Powiedziałam że może do nas przyjechac że Smok po nią pojedzie ale powiedziała że ona od roku powtarza że się nigdzie nie wybiera na Święta. Nie to nie, ja się z 2 małych dzieci do zimnicy wybierać nie będe. A po za tym Smok czuje sie tam swobodnie bo to jego Mama, jak sobie beknie to jest ok a mnie nie wypada, on będzie chodził w gaciach a mnie nie wypada i wiele wiele podobnych kwestii. A jak mam siedzieć jak bym kij od szczotki połknęła to bez sensu jest chyba...

wtorek, 25 listopada 2014

ehhh... źle mi jest...

Źle mi jest z tym co się dzisiaj wydarzyło, a raczej już wczoraj :(
Źle mi z tym że ktoś odebrał mi szansę na zaspkojenie potrzeb Mysiora. Ja sobie nie wybierałam chorego dziecka, nie chce tej kasy dla siebie ale po to żeby on mógł żyć normalnie i kiedyś oddać to wszystko państwu z nawiązką.
Odwołałam się, wysmarowałam pismo na ponad 2 strony a4 pisane maczkiem. Wywaliłam całą swoją frustracje. Napisałam że nie krzywdzą mnie tylko dziecko i że odbierają mu szansę na zdrowie i sprawność w przyszłości. Dzisiejsi dorośli hemofilicy w wieku 30 lat maja endoprotezy stawów bo nie mieli odpowiedniej opieki ani podawanych leków na czas.
Nie wiem co mam teraz zrobic :( nie będziemy mieli za co zapłacić rachunków :( niechce iść do mops-u....
Nie dlatego że sie wstydze ale dlatego że to moja porażka, mam 2 ręce itd a napwno są ldzie bardziej potrzebujacy a ja im zabieram.
Wybaczcie że nie odpisałam na komenatrze, ale odpowiedzi sa tutaj nie mam siły na nic. Ale dziekuje za Wasze komentarze sa dla mnie bardzo cenne.


A co do kwestii tematu izby wytrzeźwień i komentarzy pod tamtym postem... to m in dlatego żeby to w jakis sposób ukryć wolałam żeby go zabrali tam a nie żebym go musiała taszczyć po schodach przywiezionego chwilę wcześniej przez policje. A tak nawet nikt nie zauważył że go nie ma. Zadna to odwaga raczej wolałam oszczędzić sobie wstydu a jemu dołożyć upokorzenia, licząc że to mu pomoże wyjść z tego.

Zostal jeszcze temat rzeka czyli tesciowa... siedzi dalej w Irlandii. Straszyła coś że wróci zaraz po Wszystkich Swiętych ale Bogu dziękować nie wróciła! Ponoć wraca na Święta ale kiedy to tajemnica. Nie bardzo wiem dlaczego. Mówiłam żeby nam raczej powiedziała bo może ją spotkąc niespodzianka w postaci pustego baku i będzie dymać na piechotę.
A co do kwestii jej komentarzy w sprawie Smoka to ona nie wie wszystkiego. Najpierw nie wiedziała nic. POtem jak zapytała co tam w pracy to zaczął ściemniać i ona się kapła że coś kręci i jej powiedział, ale tylko tyle ze się zalał i go zwolnili reszty nie wie. Ale się dowie i już ja o to zadbam jak tylko wróci.
N a razie zapłaciłam rate za te pieprzone gary. Dobrze że zrobiłam to od razu i do końca grudnia są zapłacone bo inaczej nie wiem z czego bym jej to zapłaciła skoro nie wiem z czego swoje zapłace tzn swoje rachunki.

Smutno mi i źle :( z głodu nie padniemy ale boję się że wpadniemy w długi, i tego chyba najbardziej. Święta mogą być skromne, prezentów pod choinką nie będzie na Mikołaja też, mówi się trudno. Może uda mi się chociaż światełka na choinke kupić bo bez nich jakos tak łyso :(

poniedziałek, 24 listopada 2014

wszystko jasne :(

Nie dostaliśmy świadczenia pielęgnacyjnego :( jestem załamana :( boję się tak zwyczajnie po ludzku że wpadniemy w długi... że nie będziemy mieli za co kupić Mysiorowi sprzętu do podawania czynnika...
Jest mi przykro że jakaś kobieta która nic o nas nie wie uznała że Mysior jest samodzielny a skoro jest samodzielny to znaczy że sam powinien umieć zrobić sobie zastrzyk... a przecież nie umie ma dopiero 3 lata. Nie mogę go posłać do przedszkola i tak po prostu zostawić samego z tą chorobą. Dlaczego ktoś każe mi wybierać albo dziecko albo kasa żeby mieć za co utrzymać to dziecko. Nie zostawię Mysiora samego z tym i będe się nim opiekować tak jak do tej pory nie wiem tylko z czego będziemy żyć...

Boże pomóż nam... nie zostawiaj nas samych...

niedziela, 23 listopada 2014

jutro się okaże...

czy Mysior dostanie świadczenie pielęgnacyjne... już jutro rano... ale do tego czasu chyba padnę z nerwów.. od wczoraj boli mnie żołądek aż... boje się ... bardzo się boję.... wiem że Bóg nas nie zostawi, i mój strach mnie do Boga odsuwa ale mimo nie umiem inaczej....

wiem że jeśli nie dostaniemy tej kasy to nie zapewnimy Mysiorowi odpowiedniej opieki.... no i nie będziemy mieli za co życ...


bardzo się boję...

czwartek, 20 listopada 2014

spóźniony ciąg dalszy....

Smok tamta sytuacja spieprzył plany i marzenia o normalnym życiu. Normalnej wypłącie co miesiąc a nie wysmarkanej tygodniówce bo tam mu płacą teraz. Myślałam że się w końcu odkujemy. Że w końcu będzie normalnie, ale nie będzie. Po za tym mieliśmy ubezpieczenie a teraz znowu musimy kombinowac. Tzn on musi cos wykombinowac w koncu to on zawalił. Zranił mnie tym strasznie. Przez kilka dni był obrażony że go wysłałam na izbę wytrzeźwień, ale zrobiłam to z kilku powodów. PO pierwsze żeby dzieci na to nie patrzyły, po drugie bo chciałam mieć spokój ( szkoda ze ten spokoj kosztował 302 zł ) a po trzecie żeby coś wreszcie do niego dotarło.

Izbę wytrzeźwień zapłaić musiał a że nie miał z czego to zapłacił z opóźnieniem to musiał dopłacić 11,60 za zwłokę.
Najpierw dostał wypowiedzenie za porozumieniem stron ale przyszła notatka z policji o ilości promili i zmienili mu na zwolnienie dyscyplinarne- może to i dobrze bo może coś dotrze.
Dostał tez wezwanie na policje bo spożywanie alkoholu w pracy jest wykroczeniem. To była pierwsza taka akcja wiec nie skieroali wniosku o grzywnę bo dostałby od 1000 do 1500zł dostanie tylko mandat od 100 do 500 zł zadecyduje sąd.
No i warunek idzie na terapie zanim będzie gorzej i zanim to sie powtórzy!!! Na razie czeka az sie zwolni miejsce.
Smród i niesmak pozostał. Mnie jest nadal przykro i nadal mu przypominam  o tym dość często że spieprzył bardzo dużo.
Mieliśmy Mysiorowi kupić parę zabawek bo ze swoich już wyrosł ale nie mamy za co teraz. pytałam Smoka czy mu z tym dobrze... Ale tak ogólnie to mi go żal, owszem naważył sobie sam piwa i sam je musi wypić ja go moge wspierac duchowo i tyle ale miłe to to nie jest.


Co do kwestii listopadowych to trochę się wyjaśniło...

Umowy Smokowi nie przedłuża z wiadomego powodu.

Dotacje dostalismy, więc nie produkujemy już smogu za to boje sie rachunków za gaz. Piec jest fajny ładny, panowie szybko sie uwineli bo w jeden dzien. Akurat było wtedy ciepło, takie ostatnie dni żeby zdąrzyć przez zimnem. Cieszę się z tego bardzo bo nie muszę już latać i dokładać do pieca. Teraz tylko płacenie pozostaje. Pierwszy rachunek za 7 dni grzania ciepłej wody i mieszkania wyszedł 63,99 wiec chyba nieźle, ale było wmiare ciepło. A jak jes naprawdę okaże się jak rzyjdzie mróz. Jutro jeszcze tylko Panowie musza przyjechac i skrócić rurki od wody bo są za długie a wychodzą aż na strych i boję się że zamarzną.

Komisje Mysior miał 13 listopada ale wynik poznamy 24 listopada i tego się boję najbardziej.... że nie dostanie a wtedy to już nie wiem co będzie


Boże pomóż nam...  Pomóż tym ludziom podjąc dobrą decyzje zgodną z własnym sumieniem i wiedzą...



PS. nie miałam weny do niczego stąd blog stał nieużywany :) Was podczytywałam na telefonie dlatego nie komentowałam. Obiecuje w ciągu 7 dni nadrobić :)


czwartek, 23 października 2014

gdyby ten post powstał wcześniej... :(

Gdyby powstał przed 17 października byłby w zupełnie innym tonie. Ale akurat komputer był u Pana doktora i nie miałam  jak napisać....

Do dnia 17.10 wszystko układało sie zwyczajnie tak normalnie i spokojnie. Smok pracował i z pracy był zadowlony. Ja również byłam szczęśliwa że wreszcie jest spokojnie normalnie i że Pan Bóg dał nam takie wytchnienie po tak długim czasie... Czekałam ze spokojem na dalszy rozwój wydarzeń. Wszystko wyglądało dobrze. Wkurzałam się co prawda że nadal nic nie wiadomo o tej dotacji na wymianę pieca. Tzn dowiedziałam się początkiem października że będzie na pewno i że na dniach Prezydent Miasta wyda rozporządzenie... pomijam ten fakt ze to a dniach trwa juz ponad 2,5 tygodnia! Ale byłam spokojna juz o to jedno. Nadal pozostała kwestia orzeczenie Mysiora ale wiadomo było że trzeba na to poczekać.
Ale przedłuzęnia umowy o prace Smoka byłam pewna.... wiem ze umowa była do końca listopada alle byłam o nia spokojna....

17.10 Smok wrócił z pracy śmierdzący czosnkiem (ponoc gardło go bolało) i troche dziwny taki inny ale nadal koszmaru nic nie zapowiadało....
18.10 poszedł do pracy do 9,00 pracował na hali a potem mial dyzur przy zdawaniu samochodów przez kierowców. Dzwonił o 11.18 i było wszystko ok, mówił że dopiero 7 kierowcow przyjechało ze jeszcze brakuje 25 i za zadzwowni za 30 min bo przyjechali nastepni. Ale się nie odezwał... ja zadzwoniłam była po 12stej bo chciałam wiedziec za ile bedzie bo miałam isc do apteki... ale nie odbierała raz drugi trzeci.... Zawsze jak mieli dyzur to punkt 13 mogli isc a reszte przejmował portier i zawsze telefon odbierał i chociaz mówił ze gadac nie moze a tu nic. Dzwownie co chwilę cisza, godzina 13,30 jestem juz ega zdenerwowana. Ubieram dzieci i iede do tej apteki bo mi ja za chwilę zamkną.... i juz podswiadomie wiem co sie wydarzyło....
zbieram dzieci i idę po niego pracy. Po drodze dzwonię do dobrej duszy która ostatnio mnie bardzo wspiera rycze z bezsilności... chwilę później jestem juz pewna najgorszego... Smok jest kompletnie pijany.... w pracy.... doleciałam pod ten zakład widzę go stoi tez policja 2 facetów jakas kobieta poertier i  ochrona a ona ledwo stoi. Wydarłam się do niego po nazwisku że mu łep odrąbie jak go tylko dorwe w swoje łapy i zaczełam ryczeć.... dzieci stały obok mnie a ja byłam bezsilna....
podeszłą do mnie ta kobieta okazało się że kadrowa /księgowa jeden pieron pytała czy jestem zoną , mówiła żebym była spokojna bo teraz to nic nie da a szkoda dzieci wiem że miala racje ale jak miałam byc spokojna....??? Po chwili podszedł policjant pyta mnie co się dzieje. W głowie setki mysli typu "no kurwa nie widzisz co się dzieje mało jeszcze się stało" wkoncu mówię chyba Pan widzi co się stało. Prosiłam go żeby oddali mi kluczyki ktore Smok ma i dokumenty. Kazał mi się wylegitymować i pokazać prawo jazdy i poszedł do SMoka po to ten słaniając sie na nogach oddał i dziękowałam za to Bogu że oddał bo inaczej auto scholowaliby na parking policyjny. Pytałam co mu grozi dowiedziałam się że picie w pracy to wykroczenie i że grzywna no i pracodawca moze go do sadu podac. Od razu powiedziałam że uzerac się nie będe niech go wezma na izbę wytrzezwien. Policjant był w szoku ale ja twardo przy swoim. Potem podszedł kierownik pytam co się własciwie stało... Służbowo odpowiedział że Pan byłw stanie nietrzezwosci w gofzinach pracy na terenie zakładu, leżał na posadzce nie zdolny podnieść się ani wypowiedzieć słowo. Pytam cco mu grozi czy zwolnienie dyscyplinarne? Facet ze raczej tak. Wiec pytam rposzacym tonem czy jest szansa żeby dostał jeszcze jedna szanse i zpstał w pracy ale poniosł jakies inne konsekwencje np finansowe ale kierownik mu powiedział ze mu przykro ale nie bo to duza firma itd a on ma okrs prony. Wkurzyłam się na SMoka jeszcze bardziej i powiedziałam kierownikowi ze jesli nie da sie nic zrobic to niech zrobi wszystko zeby Smok poniosł surowe konsekwencje swojego czynu, takie najwieksze zmozliwych to moze go otrzezwi na przyszłość.... gosc prawie z butów wyskoczył.... powiedziałam że mówię poważnie żeby mu narobił smrodu w papierach bo tak się nie robi jak się ma rodznę na utrzymaniu i chore dziecko. zreszta w ogole sie tak nie robi i juz to nie odpowiedzialne!!!

Smoka zabrała policja dobrze się bawił jak sobie do dzwi radiowozu trafic nie mógł. Wiem ze to nie był on to alkohol działał nim, on nawet tego nie pamieta ale mnie do smiechu nie było.

Dzwoniłam potem na izbe dowiedziec sie co i jak czy jest spokojny czy nc mu nie jest. Rano miał wyjsc o 6 ale nie wytrzezwiał wyszedł o 10. Czekałam w domu. wiedziałam że nie ma kasy. Wrocił autobusem. Powitałam go słowami witamy kurwa mac gwiazdora i serdecznie gratulujemy braku mózgu!!! Wywaliłam mu wszystko ze mnie zawiodł, że zaprzepaścił sznase na lepsze zycie. Zniszczył moje marzenia i wszystko co się dało...
cd nastąpi jutro

wtorek, 30 września 2014

matki fanatyczki i fabryka dzieci

Wpieniają mnie pytania typu " a córeczkę to kiedy będziecie mieli? " a co to kurna fabryka dzieci jest? Chciałabym mieć córeczkę, wiadomo że się boję jak to będzie itd że nie dam sobie rady że Mysiorowi coś się stanie itd mogłabym wymieniać jeszcze setki powodów. I koniec koncow wyszło by na to że niechce wiecej dzieci. A ja chce ale sie boję i niech podniesie rękę ten kto nigdy nie ma żadnych wątpliwości w tej kwestii, kto się nie boi i chocby raz nie mial zadnych obaw. Myślę że nie ma takich osób. A najlepsze jest to że te osoby ktore mi wyskakują z takimi kwestiami same maja albo jedno albo dwojke dzieci a o tych co maja troje i wiecej mowia ze wpadki. Jednej juz powiedzialam ze sama jest wpadka i chyba sie obraziła co mnie straaaaaasznie zmartwiło :P


Co do tematu matek-fanatyczek to temat rzeka. Ostatnio drażnią mnie zwolenniczki długiego karmienia piersią. W moim mniemaniu długie karmienie piersią to jest tak po roku ale nie okazuje sie ze długie karmienie piersia jest powyzej 2-3-4 lat itd az dziecko samo stwierdzi ze ma dosc cycka. Nosz kuźwa karm tu dziecko 5cio letnie cyckiem chyba na stojąco. Nie dziękuję nie jestem nie normalna. Jestem zwolenniczka karmienia piersia ale w pewnym momencie tosie robi nie smaczne.

Kolejne matki fanatyczki ktore trzesą się bo dziecko będzie kłute.... no kurde umrze od jednej igły? dwóch czy trzech??? Myślę że nie ba nawet tego pamiętać nie będzie!!! Nie rozumiem takich matek i chyba nigdy nie zoruzmiem. Jasne że nie lubię jak moje dziecko cierpi , jak go cos boli no azle bez przesady nikt igla krzywdy nie robi to jest malutki zastrzyk!


A po za tym nadal czekam na listopad, papiery do orzeczenia gotowe czekamy na piatek aby moc je złożyc bo wczesniej nie mozna. Potem stresu bedzie ciag dalszy. Wkurzyłam sie troche bo Smok był w szpitalu załatwic te papiery miał je wypisac hematolog i ponoc to była pani hematolog tylko kurna na pieczatce widnieje ze pediatra. Ale moze to wystarczy. Nie znam sie tym. Do wypłaty zostało jeszcze 11 dni co zaczyna powodowac u mnie stres bo zaczyna konczyc sie wszystko po kolei. Płynu do garów juz nie ma, dobrze ze kostki do zmywarki sa w zapasie, proszek do prania tez sie juz skonczyl i generalnie wszystko konczy sie po kolei. Ale damy rade :P najważniejsze żeby bylo 132 zł na rate za święty spokoj yyy tzn za gary :P



Jutro będzie równy miesiac jak Smok zaczal prace.



PS. Kto tam ma tesciowa na zbyciu to niech spakuje i wysle razem z moją :P będzie trochę spokoju zrobią sobie sabat czarownic, tylko ciiiiii żeby Smok nie usłyszał bo mysli (przynajmniej oficjalnie) że ja bardzo boleje ze mamusi nie bedzie. Taaaa człowieku ja się modlę żeby tam do końca roku zostala!!!

środa, 24 września 2014

temat garnkow powraca

ale w innym wydaniu tym razem. Teściowa cos sie sypnęła że musi jechac do IRL do Maćka bo jego żona ma jakąs operacje i musi zając się dziećmi bo inaczej ten by musial nie chodzić do pracy. I jęczy i marudzi ze jechac musi. No to pytam z grzeczności i z nadzieja w sercu czy aż do świąt. Nie, ona wraca w grudniu na początku najpóxniej bo nie ma kasy na zapłacenie rat za te garnki a w ogóle to ona nie bedzie nigdzie na święta tylko w domu. Moj procesor w mózgu natychmiast rozpoczął pracę.......... nastąpiło zwolnienie blokady.... i natychmiast z troska w głosie oświadczyłam że my kurna zapłacimy te raty jak jej nie będzie, dopłacimy potem jeszcze ze 3 i Smok weźmie sobie patelnię za to i będzie git. Coż patelnia za parę stów ceną mojego świętego spokoju i spokojnych świąt bez spinania się że albo ona u nas albo my u niej. Ani jedno rozwiązanie nie byłoby dobre. u NIej piec na środku i nijak nie rozumie że to niebezpieczne dla dzieci bo przeciez ona na nich patrzy.... Tesciowa podłapała temat. Teraz zeby tylko Maciek przekonał ja do zostania w Irlandii na święta a najlepiej do końca roku conajmniej. Nawet powiedziałam że na leki jej pożyczę żeby mogła sobie kupić na zapas. Nie wiem jeszcze skąd wezmę kasę na te raty niby tylko 132 zł miesięcznie i zeby jej ew pozyczyć ale z pod ziemi wydobędę.Mam nadzieje że nic się przez ten czas nie wydarzy, ale jakoś do tej pory jak jej nie bylow  Polsce to zawsze wychodziło na dobre, jakoś tak to Pań Bóg układał że było lepiej niz gdyby była. Choć wydawało się na początku ze byłoby łatwiej gdyby była.

Nie wiem na ciul mi ta patelnia za 2700 (tyle kosztuje na necie) na prezentacji duzooo mniej. Ale Smokowi sie podoba, zapłacimy za nią ile tych rt i bedzie git

poniedziałek, 22 września 2014

czas i inne wazne bzdety

Ciągle brak mi czasu. Nie zdążyłam przeczytać co u Was bo komputer odmiawia mi posłuszeństwa. Jak się zagrzeje zaczyna dzialać coraz wolniej i wolniej az wylącza się przez  3 godziny. Mam wrażenie ze padł wentylatorek i jak się zagrzeje to mu szajba bije. Obiecuje się poprawić do końca tygodnia. Tyle zajmie mi ogarnęcie kwestii orzeczenie Mysiora do ktorego w tym tygodniu trzeba załatwić papiery.


W sobotę uczyliśmy się ze Smokiem wkłucia do żyły. Obojgu nam się udało. Wczesniej czy później nas to czeka (oby jak najpóźniej) bo port do którego podajemy lek wiecznie nam służył nie będzie. Wkurzyłam sie jeszcze bo dowiedziałam się że aby zrobić maemu badania (ktore należa mu się przy hemofilii jak psu buda raz w roku) muszę go położyć w szpitalu na 3-4 dni. Jasne kurna juz lece kłaść go w szpitalu po to zeby pobrali 3 probówki krwi, zrobili rentgen miejsca gdzie wszczepiony jest port i usg tego miejsca. Jeszcze mi bezczelnie powiedzieli ze przeciez jest babcia dziadkowie itd na co ja odpowiedziałam że ja nie mam rodziców a Smok ma Mamę która raczej nie pomoże za bardzo a po sam zaczął pracoać od września na umowę wreszcie i trudno nam to będzie. Co innego jak coś się stanie wtedy nie będziemy mieli wyboru. Ale będzie ciężko. Uważam że mogliby wykazac troche dobrej woli i nam to ułatwić. Np robic jedno badanie w miesiacu i przyjmowac go na oddział dzienny na jeden dzien bez nocy ale nie bo nie i juz. No to nie, na razie nie będzie tych badań ew jeszcze bede z nimi gadac. Wstyd mi jest się tłumaczyć lekarzowi dlaczego to taki problem. Smok jak sam zostaje w domu to się boi, nie przyzna się do tego ale zawsze jak zostaje samw  domu to tak jest. Zawsze wtedy pije. Ile razy mnie w domu nie było to on zawsze pił. Raz jeden było ok jak rodziłam Kiko te 2 noce był sam z Mysiorem i wtedy było ok nie pił. Ale wolę nie sprawdzać czy zawsze z dzieckiem w domu a beze mnie bedzie ok. Smok od dziecka, odkąd jego wujek zamknał go w ciemnej piwnicy za karę boi się ciemności, pająków i tego jak jest ciemno i jest sam. Ale jak większość mężczyzn nie przyna się do tego i potem są tego efekty. Różnie w życiu bywa. Ale jak mam lekarzowi powiedziec że dls dobra dzieci i naszego lepiej ograniczyc takie momenty kiedy mnie nie ma w domu?? A można to załatwic oaczej wystarczy donra wola! Przecież jeśli zdarzyło by się tak że by pił i byl w maym w domu sam cos mogłoby sie stać. Ja wiem ze jest dorosły i ze sam odpowiada za swoje czyny. Ale wiem tez ze on panicznie sie tego boi, widziałam kiedys jak nagle wystraszyl się pająka. Byłam w szoku widząc jego przerażenie, jak nie on! Zwykle twardy i męski a tu szok bo wyglądał jak by miał zemdleć. A teraz tez jak zaczal nowa prace i wezmie urlop i bedzie siedział w z małym w szpitalu ( byłby miedzy ludzmi to byłoby ok a ja w domu i bym do nich przyjezdzala) dla tych 3 probowek krwi i rtg i usg to bedzie musial wziac urlop albp chorobowe a co za tym idzie pozegnac się z praca. Ja wiem ze szpital musi dbac o swoje interesy itd ale kurwa mac dla zadnego dziecka pobyt w szpitalu ( abstrahując od naszej sytuacji) nie jest dobry. Masa zarazkow i innych syfów i ta nikt nie patrzy, ze ja go poloze bez sensu a potem go bede leczyc przez miesiac. Dlaczego lekarze o tym ngdy nie myślą :( Bedziemy tam w listopadzie to pogadam z lekarką i poproszę o wyrozumiałość...

sobota, 20 września 2014

19.09.2010

Dziś mija 4 lata od dnia kiedy ślubowaliśmy sobie przed Bogiem miłość wierność i uczciwość małżeńska. To chyba było dobre 4 lata i oby kolejne gorsze nie były. Mamy dwoch synów mimo wszelkich trudów z tym związanych. Mamy siebie choć czasem jest trudno. Bóg nie mógł tego lepiej zaplanować.


Co było jak mnie nie było?? Ano dużo różnych rzeczy. Przede wszystkim komputer potrzebwał odświeżenia bo zaczął działać jak by chciał a nie mógł. I jak to stwoerdził Smok szybciej by sobie "zwalił konia 3 razy "- tak to cytat dosłowny niż ten laptop by się włączył. No fakt nie słuchał mnie wcale, włączał się w tempie strasznym a więc i napisanie czegoś tutaj trwało i trwało. PO sformatowaniu zaczełam wszystko od nowa i działa od dziwo ale napisać nic tutaj juz czasu nie miałam.

Jutro mamy spotkanie dla rodziców dzieci chorych na hemofilię. Najpierw nowości w leczeniu tudzież jakieś zmiany, potem godzina na rozmowy z lekarzami i pielęgniarkami, chwila na poćwiczenie wkłuć na fantomi jest ktos potrzebuje i naj mniej ciekawa czesc imprezy warsztaty psychologiczne. Taaa moje ulubione biorąc pod uwage fakt że kazdy psycholog wyzwala we mnie agresje na dzień dobry. Potem obiad i po spotkaniu. Mysiorem i tm młodszym ancymonem zajmie sie chrzestna. Tam jest zapewniona opieka pedagoga, nawet bardzo fajnej pani ale oni sa jeszcze za mali zeby ich puscic w wir dzieci.

Ps. nad robię w ciągu 2 najbliższych dni co u Was się działo!!!

piątek, 12 września 2014

tydzień

Mija kolejny tydzień pracy Smoka. Zmęczenie widać ale daje rade jak na razie. Mówi że praca ciężka ale w porządku. Jak będzie dalej zobaczymy. N razie 2 dni pod rząd wyszedł z pracy godzinę później bo ludzi było mało i nie zdążyli ze wszystkim. Potem kierownik pytał go 3 razy czy mają wpisać tak jak podał że nie wyraża zgody na pracę w nocy ze względu na wychowywanie dziecka do lat 4 ( ja nie pracuję a jednemu z rodziców przysługuje prawnie takie coś) powiedział że nie bo nie da rady pracowac na noce. Przede wszystkim ja sie na to nie godzę to rozbija wszystko. Wiadomo ze musi potem spac w dzien i chodz tu człowieku na palcach. Po za tym taka przyziemna sprawa jak seks to przepraszam kiedy? W nocy bo go nie ma, wieczorem wychodzi do pracy, rano wraca zmeczony i idzie spac w dzien dzieci szaleją a ten jeden dzien kiedy nie idzie do pracy chce sie wyspac co jest zrozumiałe. Nie to nie dla mnie wolę jak on jest w domu na noc choc czasem mnie wkurwia.

W sobotę rano po 23 miesiącach dostałam okres. 9 m ciąży plus karmienie piersią dokładnie tyle wyszło. Ponic dość długo ale ja tam nie narzekałam. Zaczeło się niewinnie, myślę sobie phi tak to ja mogę mieć zawsze, nic nie boli ledwo parę kropli, myśle sobie jest git. Wieczorem poszliśmy na eucharystię i było spoko do czasu az pod koniec poczułam że jest nie fajnie, nawet bardzo nie dość że zaczęło boleć to jeszcze czułam że mam coraz bardziej mokro i to się wymyka z pod kontroli. Na szczęście to był koniec więc biegiem do kibla, oczom nie wierzę, Bogu dziękuję że mam czarne spodnie i czarną tunikę masakra. Dojechalismy do domu a ja w strachu zastanawiam się czy najpierw umrę z bólu czy się wykrwawię..... nawet przes myśl mi przeszło że może w ciązy byłam i poroniłam, ale myślę sobie że przecez bym cos czuła bo taki krwotok to raczej nie sam poczatek ciazy. Tym bardziej ze poronienie mam za sobą już ale nawet wtedy nie krwawiłam tak bardzo jak teraz. Marwiłąm się, trochę słabo się czułam i bolało jak cholera. Juz miałam wizje szpitala itd.... ale zapytałam kilka koleżanek i odetchnęłam z ulgą po takim długim czasie może tak być że będzie masakra. Ale nadal nie byłam do konca pewna czy aby sie nie wykrwawię. Tylu podpasek to ja nawet po porodzie nie zużyłam. Na szczęście wszystko ma się ku końcowi. Ale będąc dziś u lekarza rodzinnego powiedziałam pani dr o tej sytuacji i kazała mi zrobic badania bo potakim czyms anemia mze się pojawić. Juz nawet ta anemie przezyje byle nie miec juz takich akcji bo na podpaskach zbankrutuje hehe, tak poważnie to wystraszyłam się nie na żarty, zwłaszcza ze po ur Mysiora tak nie miałam i okres wrocił po miesiącu albo dwóch nie pamiętam dokłądnie ale nie karmiłam go piersią i urodziłam 2 m za wcześnie co pewnie tez miałąo znaczenie. Teraz bogatsza o nowe doświadczenie odetchnęłam z ulgą do nastęonego razu.

piątek, 5 września 2014

tak że tego

Na listopad czekam nadal stres bez zmian.
Dziś byłam na szczepieniu z Kiko. Na tapete poszła ospa wietrzna i odra świnka i różyczka. Ospa tez gratis ze względu na hemofilię Mysiora, bo jest większe ryzyko jak to określiła Pani doktor. Pani doktor przy okazji rozwiała moje wątpliwości dotyczące tej drugiej szczepionki podpierając się argumentami medycznymi i literaturą. Nikt więc nie wmówi mi już że szczepionka MMR powoduje autyzm. Owszem jak po każdej szczepionce zdarzają się skutki uboczne ale nie jest to na pewno autyzm. Pani doktor wyjaśniła mi skąd się wzieło takie stwoerdzenie, ale o tym napiszę innym razem. Być może ta wiedza się komuś przyda i rozwieje czyjeś wątpliwości tak jak dzisiaj moje.

Mysior zmęczony bo musieliśmy wstać o 7 rano czyli prawie środek nocy dla nas. Ale dalimsy rade, Mysior o 22 był juz fest zmęczony. Musielismy jeszcze podać czynnik bo już mnie wkurzał guz z boku głowy, myślałam że się sam wchłonie ale od 3 dni nic się nie zmieniło a zaczęło wygl ądać jak wyrastający róg. Dziecko szczęsliwe bo będziemy "kujać w porcik" , przed chwilą byłam zobaczyć guz zrobił się juz twardy i mniejszy co oznacza ze się goi. Wreszcie będe mogła go poprawić. Strzygłam go właśnie 3 dni temu i nijak koło tego guza tak ja na nim samym nie udało mi się równo tylko sterczą tam kudełki.

Smok nawet z  nowej pracy zadowolony i nawet nie narzeka na to poranne wstawanie. Ale tradycyjnie komarek przed telewizorem, budze go i mówię idź się połóż nienienie ja nie śpię.... ta ja siedze obok i chrapie, albo się drze że go budzę itd.  NA to też mam spokój zostawiam jak się przebudzi to wróci a jak nie to dośpi do rana na kanapie. Zwykle wraca zaczepiając po drodze o lodówkę.

Dziś jeszcze miałam akcje z sąsiadką z zza płotu, ale to temat na osobną notkę. Achhh te stare panny!

czwartek, 4 września 2014

byle do listopada...

Nie spieszy mi się ani do późnej jesieni, ani tym bardziej do zimy i nawet nie do święta Zmarłych ani nie do "dłuższego weekendu związanego z 11 listopada. Tegoroczny listopad da odpowiedzi na wiele pytań. Po pierwsze czy Mysior dostanie takie orzeczenie o niepełnosprawności jakie potrzebuje? Jakieś dostanie na pewno wszak hemofilii wyleczyć się nie da, i chociaż rozwija się normalnie i na wózku inwalidzkim nie jeździ to nie dostanie leków bez orzeczenia i tym samym uznania za osbę niepełnosprawną. Fizycznie jest sprawny ale w każdej chwili może mieć wylew co spowiduje że przynamniej czasowo sprawny nie będzie. Przysięgłam sobie że będzie żył prawie normalnie i tak zyje. Ale jak mi kiedyś powie że np nie może sprzątnąc pokoju (wylączając czas kiedy np będzie miał wylew) bo jest niepełnosprawny albo nie może bo ma hemofilię to ile lat by nie miał stłukę dupę na kwaśne jabłko! Nie cierpię takich ludzi którzy myśla że jak są niepełnosprawni to im wszystko wolno. A gówno prawda, mają trudniej czasem potrzebują pomocy ale dalej to nie oznacza ze wolno im wszystko! Mój będzie miał zabronione mówić że jest niepełnosprawny ( ja też tak o nim nie mówię) ma hemofilię i tyle, to może a nawet musi mówić. Ale po za tym ma żyć normalnie na ile choroba pozwala. Piłka nożna odpada, karate czy judo też ale szachy, wędkowanie czy pływanie jak najbardziej, jazda na rowerze pod osłoną czynnika krzepnięcia też może być.

Druga rzecz jaka wyjaśni się w listopadzie to praca Smoka, ma umowę do listopada i wtedy okaze się czy przedłużą mu umowę i ile będzie zarabiał co jest istotne bo dopóki nie będziemy wiedzieć co z orzeczeniem to nie będziemy mieć zadnej płynności finansowej. Czyli do listopada będzie gorzej niż zwykle. Bo co jest do października to wiemy a listopad będzie usłany jeszcze większymi nerwami niż te ktore towarzyszą mi teraz. No i do listopada mam nadzieje że będziemy wiedzieć czy dostaniemy dotacje na wymianę pieca węglowego na gazowy. I proszę Boga żeby tak się stało bo już mam dośc palenia węglem :( wszędzie syf, albo za zimno albo za gorąco i ciągłe kontrole straży miejskiej że śmieciami niby palimy. Taaa ja się boje nawet od gazety odpalac tylko się pieprze zpo harcersku od kory z  brzozy odpalam albo nie wygaszam pieca. Nie mamy ani wiaderka węgla jak na razie, ani kawałka drewna kasy też nie mamy i czekamy co będzie, w ciąfu najbliższych 2 tyg musimy jakąs decyzje podjąc, może UM tez sie okresli czy bede miec ta kase bo jak nie to z bolem serca trza dupe po wegiel ruszyc.

Tak że byle do listopada chociaż jesieni i zimy nie nawidzę!!!!!!!!!!!

pytałam tesciowa czy wpadnie do nas na święta modląc się w duchu żeby powiedziała że nie i jednocześnie nas do siebie na zapraszała a najlepiej żeby do IRL pojechała! Powiedziała że jak nie będzie dużego mrozu to się nigdzie nie wybiera. Skwitowałam to w takim razie w święta się nie zobaczymy. Mama nadzieje że będzie duży mróz i wybierze się do IRL, bo w przeciwnym razie pewnie w pierwszy dzien lub drugi bedziemy musieli sie u niej pojawic a to nie napawa mnie optymizmem. Zwłaszcza ze ona nie rozumie że jak przyjezdzaja dzieci to leki trzeba schować, kwiatki wziać z podłogi, kosz na smieci postawic wyżej itd, Ona mówi że dzieci nie maj,a nic do szukania w lekach i że trzeba im powiedziec że nie wolno i mowi do Mysiora wiesz że nie wolno. A leki porozpierdalane dokoła i nie rozumie że co z tego ze on wie jak to jest chwila nie uwagi i moe byc tragedia że o tym piecu na środku kprzedpokoju pomiędzy kuchnią a pokojem nie wspomnę, przecież to jest chwila ze się któryś potknie i wpadnie na piec, teraz piec jest zimny ale w zimie będzie gorący. Pamiętam ten tekst z zeszłego roku " no nie bój się tak przecież patrze" i huj a takiego patrzenia a Smok nic nie rozumie tylko mowi ze jestem do niej uprzedona i ze to ona ma racje. Nie ja nie jestem do niej uprzedzona, ja mam na nią alergię! I wkurza mnie to że Smok nie rozumie że jak się zaprasza do domu dzieci to pewne rzeczy trzeba dostosować. Jasne że nikt całego domu nie przestawi, ale schowanie leków czy innych duperelli którymi Kiko może się zadławić albo wzięcie kwiatków z podłogi to chyba kurwa nie jest dużo. WIDAĆ DLA NIEJ JEST!

wtorek, 2 września 2014

nowa karta

Może nie nowy rozdział bo to za dużo powiedziane ale nowa karta na pewno. Po za zmianą bloga ( nie miałam już siły się użerać z tamtym) u nas też się trochę pozmieniało. Smok od poniedziałku zaczął pracę, tzn nową pracę bo pracował cały czas. Teraz na umowę tak normalnie. Staramy się powróćić do świata ludzi normalnych w tej kwestii po 4 latach nieustannych batalii. A tak na prawdę wszystko wyjdzie w listopadzie. Mysiorowi kończy się orzeczenie o niepełnosprawności, zbieramy papiery na nową komisję i będziemy czekać czy uznają ze wymaga mojej opieki, daj Boże żeby tak było. Do pracy nie mogę iść z względu na niego chociażby bo potrzebuje opieki, potrzebuje zeby go nauczyc obcowania  z choroba zanim wyruszy w świat no i jest jeszcze Kiko ale to dla komisji nie ma znaczenia. Martwie się tym i martwic się bede pewnie do samej komisji.
Martwie się Smokiem ostatnio znow zaliczy alkoholowa wpadkę, boję się żeby teraz mu się to nie przytrafiło bo wyleci z pracy. Jak na razie po 2 dniach z pracy jest zadowolony. Mówił że dziś było lżej niż wczoraj ale za to mieli kontrolę i powiedział że był w szoku że nikt jakos specjalnie  ie panikował (choc kontrola nie zapowiedziana) i że właściwie jak na razie to on nie widzi zadnych uchybień Kiedyś pracował w podobnej firmie to naoglądała się różnych rzeczy. A tu mówi że jest naprawdę ok.

:)

miałam dośc problemów z tamtym blogiem więc zrobiłam nowego :) pod nowym adresem mailowym. Gdyby ktoś chciał się skontaktować to podaje maila aluska920@gmail.com poprzednie notki zostaja na tamtym blogu nie umiem tego przenieść. POD jutra będziecie na bierząco co u mnie! kto może niech napisze ze jest!
stalina