wtorek, 30 września 2014

matki fanatyczki i fabryka dzieci

Wpieniają mnie pytania typu " a córeczkę to kiedy będziecie mieli? " a co to kurna fabryka dzieci jest? Chciałabym mieć córeczkę, wiadomo że się boję jak to będzie itd że nie dam sobie rady że Mysiorowi coś się stanie itd mogłabym wymieniać jeszcze setki powodów. I koniec koncow wyszło by na to że niechce wiecej dzieci. A ja chce ale sie boję i niech podniesie rękę ten kto nigdy nie ma żadnych wątpliwości w tej kwestii, kto się nie boi i chocby raz nie mial zadnych obaw. Myślę że nie ma takich osób. A najlepsze jest to że te osoby ktore mi wyskakują z takimi kwestiami same maja albo jedno albo dwojke dzieci a o tych co maja troje i wiecej mowia ze wpadki. Jednej juz powiedzialam ze sama jest wpadka i chyba sie obraziła co mnie straaaaaasznie zmartwiło :P


Co do tematu matek-fanatyczek to temat rzeka. Ostatnio drażnią mnie zwolenniczki długiego karmienia piersią. W moim mniemaniu długie karmienie piersią to jest tak po roku ale nie okazuje sie ze długie karmienie piersia jest powyzej 2-3-4 lat itd az dziecko samo stwierdzi ze ma dosc cycka. Nosz kuźwa karm tu dziecko 5cio letnie cyckiem chyba na stojąco. Nie dziękuję nie jestem nie normalna. Jestem zwolenniczka karmienia piersia ale w pewnym momencie tosie robi nie smaczne.

Kolejne matki fanatyczki ktore trzesą się bo dziecko będzie kłute.... no kurde umrze od jednej igły? dwóch czy trzech??? Myślę że nie ba nawet tego pamiętać nie będzie!!! Nie rozumiem takich matek i chyba nigdy nie zoruzmiem. Jasne że nie lubię jak moje dziecko cierpi , jak go cos boli no azle bez przesady nikt igla krzywdy nie robi to jest malutki zastrzyk!


A po za tym nadal czekam na listopad, papiery do orzeczenia gotowe czekamy na piatek aby moc je złożyc bo wczesniej nie mozna. Potem stresu bedzie ciag dalszy. Wkurzyłam sie troche bo Smok był w szpitalu załatwic te papiery miał je wypisac hematolog i ponoc to była pani hematolog tylko kurna na pieczatce widnieje ze pediatra. Ale moze to wystarczy. Nie znam sie tym. Do wypłaty zostało jeszcze 11 dni co zaczyna powodowac u mnie stres bo zaczyna konczyc sie wszystko po kolei. Płynu do garów juz nie ma, dobrze ze kostki do zmywarki sa w zapasie, proszek do prania tez sie juz skonczyl i generalnie wszystko konczy sie po kolei. Ale damy rade :P najważniejsze żeby bylo 132 zł na rate za święty spokoj yyy tzn za gary :P



Jutro będzie równy miesiac jak Smok zaczal prace.



PS. Kto tam ma tesciowa na zbyciu to niech spakuje i wysle razem z moją :P będzie trochę spokoju zrobią sobie sabat czarownic, tylko ciiiiii żeby Smok nie usłyszał bo mysli (przynajmniej oficjalnie) że ja bardzo boleje ze mamusi nie bedzie. Taaaa człowieku ja się modlę żeby tam do końca roku zostala!!!

środa, 24 września 2014

temat garnkow powraca

ale w innym wydaniu tym razem. Teściowa cos sie sypnęła że musi jechac do IRL do Maćka bo jego żona ma jakąs operacje i musi zając się dziećmi bo inaczej ten by musial nie chodzić do pracy. I jęczy i marudzi ze jechac musi. No to pytam z grzeczności i z nadzieja w sercu czy aż do świąt. Nie, ona wraca w grudniu na początku najpóxniej bo nie ma kasy na zapłacenie rat za te garnki a w ogóle to ona nie bedzie nigdzie na święta tylko w domu. Moj procesor w mózgu natychmiast rozpoczął pracę.......... nastąpiło zwolnienie blokady.... i natychmiast z troska w głosie oświadczyłam że my kurna zapłacimy te raty jak jej nie będzie, dopłacimy potem jeszcze ze 3 i Smok weźmie sobie patelnię za to i będzie git. Coż patelnia za parę stów ceną mojego świętego spokoju i spokojnych świąt bez spinania się że albo ona u nas albo my u niej. Ani jedno rozwiązanie nie byłoby dobre. u NIej piec na środku i nijak nie rozumie że to niebezpieczne dla dzieci bo przeciez ona na nich patrzy.... Tesciowa podłapała temat. Teraz zeby tylko Maciek przekonał ja do zostania w Irlandii na święta a najlepiej do końca roku conajmniej. Nawet powiedziałam że na leki jej pożyczę żeby mogła sobie kupić na zapas. Nie wiem jeszcze skąd wezmę kasę na te raty niby tylko 132 zł miesięcznie i zeby jej ew pozyczyć ale z pod ziemi wydobędę.Mam nadzieje że nic się przez ten czas nie wydarzy, ale jakoś do tej pory jak jej nie bylow  Polsce to zawsze wychodziło na dobre, jakoś tak to Pań Bóg układał że było lepiej niz gdyby była. Choć wydawało się na początku ze byłoby łatwiej gdyby była.

Nie wiem na ciul mi ta patelnia za 2700 (tyle kosztuje na necie) na prezentacji duzooo mniej. Ale Smokowi sie podoba, zapłacimy za nią ile tych rt i bedzie git

poniedziałek, 22 września 2014

czas i inne wazne bzdety

Ciągle brak mi czasu. Nie zdążyłam przeczytać co u Was bo komputer odmiawia mi posłuszeństwa. Jak się zagrzeje zaczyna dzialać coraz wolniej i wolniej az wylącza się przez  3 godziny. Mam wrażenie ze padł wentylatorek i jak się zagrzeje to mu szajba bije. Obiecuje się poprawić do końca tygodnia. Tyle zajmie mi ogarnęcie kwestii orzeczenie Mysiora do ktorego w tym tygodniu trzeba załatwić papiery.


W sobotę uczyliśmy się ze Smokiem wkłucia do żyły. Obojgu nam się udało. Wczesniej czy później nas to czeka (oby jak najpóźniej) bo port do którego podajemy lek wiecznie nam służył nie będzie. Wkurzyłam sie jeszcze bo dowiedziałam się że aby zrobić maemu badania (ktore należa mu się przy hemofilii jak psu buda raz w roku) muszę go położyć w szpitalu na 3-4 dni. Jasne kurna juz lece kłaść go w szpitalu po to zeby pobrali 3 probówki krwi, zrobili rentgen miejsca gdzie wszczepiony jest port i usg tego miejsca. Jeszcze mi bezczelnie powiedzieli ze przeciez jest babcia dziadkowie itd na co ja odpowiedziałam że ja nie mam rodziców a Smok ma Mamę która raczej nie pomoże za bardzo a po sam zaczął pracoać od września na umowę wreszcie i trudno nam to będzie. Co innego jak coś się stanie wtedy nie będziemy mieli wyboru. Ale będzie ciężko. Uważam że mogliby wykazac troche dobrej woli i nam to ułatwić. Np robic jedno badanie w miesiacu i przyjmowac go na oddział dzienny na jeden dzien bez nocy ale nie bo nie i juz. No to nie, na razie nie będzie tych badań ew jeszcze bede z nimi gadac. Wstyd mi jest się tłumaczyć lekarzowi dlaczego to taki problem. Smok jak sam zostaje w domu to się boi, nie przyzna się do tego ale zawsze jak zostaje samw  domu to tak jest. Zawsze wtedy pije. Ile razy mnie w domu nie było to on zawsze pił. Raz jeden było ok jak rodziłam Kiko te 2 noce był sam z Mysiorem i wtedy było ok nie pił. Ale wolę nie sprawdzać czy zawsze z dzieckiem w domu a beze mnie bedzie ok. Smok od dziecka, odkąd jego wujek zamknał go w ciemnej piwnicy za karę boi się ciemności, pająków i tego jak jest ciemno i jest sam. Ale jak większość mężczyzn nie przyna się do tego i potem są tego efekty. Różnie w życiu bywa. Ale jak mam lekarzowi powiedziec że dls dobra dzieci i naszego lepiej ograniczyc takie momenty kiedy mnie nie ma w domu?? A można to załatwic oaczej wystarczy donra wola! Przecież jeśli zdarzyło by się tak że by pił i byl w maym w domu sam cos mogłoby sie stać. Ja wiem ze jest dorosły i ze sam odpowiada za swoje czyny. Ale wiem tez ze on panicznie sie tego boi, widziałam kiedys jak nagle wystraszyl się pająka. Byłam w szoku widząc jego przerażenie, jak nie on! Zwykle twardy i męski a tu szok bo wyglądał jak by miał zemdleć. A teraz tez jak zaczal nowa prace i wezmie urlop i bedzie siedział w z małym w szpitalu ( byłby miedzy ludzmi to byłoby ok a ja w domu i bym do nich przyjezdzala) dla tych 3 probowek krwi i rtg i usg to bedzie musial wziac urlop albp chorobowe a co za tym idzie pozegnac się z praca. Ja wiem ze szpital musi dbac o swoje interesy itd ale kurwa mac dla zadnego dziecka pobyt w szpitalu ( abstrahując od naszej sytuacji) nie jest dobry. Masa zarazkow i innych syfów i ta nikt nie patrzy, ze ja go poloze bez sensu a potem go bede leczyc przez miesiac. Dlaczego lekarze o tym ngdy nie myślą :( Bedziemy tam w listopadzie to pogadam z lekarką i poproszę o wyrozumiałość...

sobota, 20 września 2014

19.09.2010

Dziś mija 4 lata od dnia kiedy ślubowaliśmy sobie przed Bogiem miłość wierność i uczciwość małżeńska. To chyba było dobre 4 lata i oby kolejne gorsze nie były. Mamy dwoch synów mimo wszelkich trudów z tym związanych. Mamy siebie choć czasem jest trudno. Bóg nie mógł tego lepiej zaplanować.


Co było jak mnie nie było?? Ano dużo różnych rzeczy. Przede wszystkim komputer potrzebwał odświeżenia bo zaczął działać jak by chciał a nie mógł. I jak to stwoerdził Smok szybciej by sobie "zwalił konia 3 razy "- tak to cytat dosłowny niż ten laptop by się włączył. No fakt nie słuchał mnie wcale, włączał się w tempie strasznym a więc i napisanie czegoś tutaj trwało i trwało. PO sformatowaniu zaczełam wszystko od nowa i działa od dziwo ale napisać nic tutaj juz czasu nie miałam.

Jutro mamy spotkanie dla rodziców dzieci chorych na hemofilię. Najpierw nowości w leczeniu tudzież jakieś zmiany, potem godzina na rozmowy z lekarzami i pielęgniarkami, chwila na poćwiczenie wkłuć na fantomi jest ktos potrzebuje i naj mniej ciekawa czesc imprezy warsztaty psychologiczne. Taaa moje ulubione biorąc pod uwage fakt że kazdy psycholog wyzwala we mnie agresje na dzień dobry. Potem obiad i po spotkaniu. Mysiorem i tm młodszym ancymonem zajmie sie chrzestna. Tam jest zapewniona opieka pedagoga, nawet bardzo fajnej pani ale oni sa jeszcze za mali zeby ich puscic w wir dzieci.

Ps. nad robię w ciągu 2 najbliższych dni co u Was się działo!!!

piątek, 12 września 2014

tydzień

Mija kolejny tydzień pracy Smoka. Zmęczenie widać ale daje rade jak na razie. Mówi że praca ciężka ale w porządku. Jak będzie dalej zobaczymy. N razie 2 dni pod rząd wyszedł z pracy godzinę później bo ludzi było mało i nie zdążyli ze wszystkim. Potem kierownik pytał go 3 razy czy mają wpisać tak jak podał że nie wyraża zgody na pracę w nocy ze względu na wychowywanie dziecka do lat 4 ( ja nie pracuję a jednemu z rodziców przysługuje prawnie takie coś) powiedział że nie bo nie da rady pracowac na noce. Przede wszystkim ja sie na to nie godzę to rozbija wszystko. Wiadomo ze musi potem spac w dzien i chodz tu człowieku na palcach. Po za tym taka przyziemna sprawa jak seks to przepraszam kiedy? W nocy bo go nie ma, wieczorem wychodzi do pracy, rano wraca zmeczony i idzie spac w dzien dzieci szaleją a ten jeden dzien kiedy nie idzie do pracy chce sie wyspac co jest zrozumiałe. Nie to nie dla mnie wolę jak on jest w domu na noc choc czasem mnie wkurwia.

W sobotę rano po 23 miesiącach dostałam okres. 9 m ciąży plus karmienie piersią dokładnie tyle wyszło. Ponic dość długo ale ja tam nie narzekałam. Zaczeło się niewinnie, myślę sobie phi tak to ja mogę mieć zawsze, nic nie boli ledwo parę kropli, myśle sobie jest git. Wieczorem poszliśmy na eucharystię i było spoko do czasu az pod koniec poczułam że jest nie fajnie, nawet bardzo nie dość że zaczęło boleć to jeszcze czułam że mam coraz bardziej mokro i to się wymyka z pod kontroli. Na szczęście to był koniec więc biegiem do kibla, oczom nie wierzę, Bogu dziękuję że mam czarne spodnie i czarną tunikę masakra. Dojechalismy do domu a ja w strachu zastanawiam się czy najpierw umrę z bólu czy się wykrwawię..... nawet przes myśl mi przeszło że może w ciązy byłam i poroniłam, ale myślę sobie że przecez bym cos czuła bo taki krwotok to raczej nie sam poczatek ciazy. Tym bardziej ze poronienie mam za sobą już ale nawet wtedy nie krwawiłam tak bardzo jak teraz. Marwiłąm się, trochę słabo się czułam i bolało jak cholera. Juz miałam wizje szpitala itd.... ale zapytałam kilka koleżanek i odetchnęłam z ulgą po takim długim czasie może tak być że będzie masakra. Ale nadal nie byłam do konca pewna czy aby sie nie wykrwawię. Tylu podpasek to ja nawet po porodzie nie zużyłam. Na szczęście wszystko ma się ku końcowi. Ale będąc dziś u lekarza rodzinnego powiedziałam pani dr o tej sytuacji i kazała mi zrobic badania bo potakim czyms anemia mze się pojawić. Juz nawet ta anemie przezyje byle nie miec juz takich akcji bo na podpaskach zbankrutuje hehe, tak poważnie to wystraszyłam się nie na żarty, zwłaszcza ze po ur Mysiora tak nie miałam i okres wrocił po miesiącu albo dwóch nie pamiętam dokłądnie ale nie karmiłam go piersią i urodziłam 2 m za wcześnie co pewnie tez miałąo znaczenie. Teraz bogatsza o nowe doświadczenie odetchnęłam z ulgą do nastęonego razu.

piątek, 5 września 2014

tak że tego

Na listopad czekam nadal stres bez zmian.
Dziś byłam na szczepieniu z Kiko. Na tapete poszła ospa wietrzna i odra świnka i różyczka. Ospa tez gratis ze względu na hemofilię Mysiora, bo jest większe ryzyko jak to określiła Pani doktor. Pani doktor przy okazji rozwiała moje wątpliwości dotyczące tej drugiej szczepionki podpierając się argumentami medycznymi i literaturą. Nikt więc nie wmówi mi już że szczepionka MMR powoduje autyzm. Owszem jak po każdej szczepionce zdarzają się skutki uboczne ale nie jest to na pewno autyzm. Pani doktor wyjaśniła mi skąd się wzieło takie stwoerdzenie, ale o tym napiszę innym razem. Być może ta wiedza się komuś przyda i rozwieje czyjeś wątpliwości tak jak dzisiaj moje.

Mysior zmęczony bo musieliśmy wstać o 7 rano czyli prawie środek nocy dla nas. Ale dalimsy rade, Mysior o 22 był juz fest zmęczony. Musielismy jeszcze podać czynnik bo już mnie wkurzał guz z boku głowy, myślałam że się sam wchłonie ale od 3 dni nic się nie zmieniło a zaczęło wygl ądać jak wyrastający róg. Dziecko szczęsliwe bo będziemy "kujać w porcik" , przed chwilą byłam zobaczyć guz zrobił się juz twardy i mniejszy co oznacza ze się goi. Wreszcie będe mogła go poprawić. Strzygłam go właśnie 3 dni temu i nijak koło tego guza tak ja na nim samym nie udało mi się równo tylko sterczą tam kudełki.

Smok nawet z  nowej pracy zadowolony i nawet nie narzeka na to poranne wstawanie. Ale tradycyjnie komarek przed telewizorem, budze go i mówię idź się połóż nienienie ja nie śpię.... ta ja siedze obok i chrapie, albo się drze że go budzę itd.  NA to też mam spokój zostawiam jak się przebudzi to wróci a jak nie to dośpi do rana na kanapie. Zwykle wraca zaczepiając po drodze o lodówkę.

Dziś jeszcze miałam akcje z sąsiadką z zza płotu, ale to temat na osobną notkę. Achhh te stare panny!

czwartek, 4 września 2014

byle do listopada...

Nie spieszy mi się ani do późnej jesieni, ani tym bardziej do zimy i nawet nie do święta Zmarłych ani nie do "dłuższego weekendu związanego z 11 listopada. Tegoroczny listopad da odpowiedzi na wiele pytań. Po pierwsze czy Mysior dostanie takie orzeczenie o niepełnosprawności jakie potrzebuje? Jakieś dostanie na pewno wszak hemofilii wyleczyć się nie da, i chociaż rozwija się normalnie i na wózku inwalidzkim nie jeździ to nie dostanie leków bez orzeczenia i tym samym uznania za osbę niepełnosprawną. Fizycznie jest sprawny ale w każdej chwili może mieć wylew co spowiduje że przynamniej czasowo sprawny nie będzie. Przysięgłam sobie że będzie żył prawie normalnie i tak zyje. Ale jak mi kiedyś powie że np nie może sprzątnąc pokoju (wylączając czas kiedy np będzie miał wylew) bo jest niepełnosprawny albo nie może bo ma hemofilię to ile lat by nie miał stłukę dupę na kwaśne jabłko! Nie cierpię takich ludzi którzy myśla że jak są niepełnosprawni to im wszystko wolno. A gówno prawda, mają trudniej czasem potrzebują pomocy ale dalej to nie oznacza ze wolno im wszystko! Mój będzie miał zabronione mówić że jest niepełnosprawny ( ja też tak o nim nie mówię) ma hemofilię i tyle, to może a nawet musi mówić. Ale po za tym ma żyć normalnie na ile choroba pozwala. Piłka nożna odpada, karate czy judo też ale szachy, wędkowanie czy pływanie jak najbardziej, jazda na rowerze pod osłoną czynnika krzepnięcia też może być.

Druga rzecz jaka wyjaśni się w listopadzie to praca Smoka, ma umowę do listopada i wtedy okaze się czy przedłużą mu umowę i ile będzie zarabiał co jest istotne bo dopóki nie będziemy wiedzieć co z orzeczeniem to nie będziemy mieć zadnej płynności finansowej. Czyli do listopada będzie gorzej niż zwykle. Bo co jest do października to wiemy a listopad będzie usłany jeszcze większymi nerwami niż te ktore towarzyszą mi teraz. No i do listopada mam nadzieje że będziemy wiedzieć czy dostaniemy dotacje na wymianę pieca węglowego na gazowy. I proszę Boga żeby tak się stało bo już mam dośc palenia węglem :( wszędzie syf, albo za zimno albo za gorąco i ciągłe kontrole straży miejskiej że śmieciami niby palimy. Taaa ja się boje nawet od gazety odpalac tylko się pieprze zpo harcersku od kory z  brzozy odpalam albo nie wygaszam pieca. Nie mamy ani wiaderka węgla jak na razie, ani kawałka drewna kasy też nie mamy i czekamy co będzie, w ciąfu najbliższych 2 tyg musimy jakąs decyzje podjąc, może UM tez sie okresli czy bede miec ta kase bo jak nie to z bolem serca trza dupe po wegiel ruszyc.

Tak że byle do listopada chociaż jesieni i zimy nie nawidzę!!!!!!!!!!!

pytałam tesciowa czy wpadnie do nas na święta modląc się w duchu żeby powiedziała że nie i jednocześnie nas do siebie na zapraszała a najlepiej żeby do IRL pojechała! Powiedziała że jak nie będzie dużego mrozu to się nigdzie nie wybiera. Skwitowałam to w takim razie w święta się nie zobaczymy. Mama nadzieje że będzie duży mróz i wybierze się do IRL, bo w przeciwnym razie pewnie w pierwszy dzien lub drugi bedziemy musieli sie u niej pojawic a to nie napawa mnie optymizmem. Zwłaszcza ze ona nie rozumie że jak przyjezdzaja dzieci to leki trzeba schować, kwiatki wziać z podłogi, kosz na smieci postawic wyżej itd, Ona mówi że dzieci nie maj,a nic do szukania w lekach i że trzeba im powiedziec że nie wolno i mowi do Mysiora wiesz że nie wolno. A leki porozpierdalane dokoła i nie rozumie że co z tego ze on wie jak to jest chwila nie uwagi i moe byc tragedia że o tym piecu na środku kprzedpokoju pomiędzy kuchnią a pokojem nie wspomnę, przecież to jest chwila ze się któryś potknie i wpadnie na piec, teraz piec jest zimny ale w zimie będzie gorący. Pamiętam ten tekst z zeszłego roku " no nie bój się tak przecież patrze" i huj a takiego patrzenia a Smok nic nie rozumie tylko mowi ze jestem do niej uprzedona i ze to ona ma racje. Nie ja nie jestem do niej uprzedzona, ja mam na nią alergię! I wkurza mnie to że Smok nie rozumie że jak się zaprasza do domu dzieci to pewne rzeczy trzeba dostosować. Jasne że nikt całego domu nie przestawi, ale schowanie leków czy innych duperelli którymi Kiko może się zadławić albo wzięcie kwiatków z podłogi to chyba kurwa nie jest dużo. WIDAĆ DLA NIEJ JEST!

wtorek, 2 września 2014

nowa karta

Może nie nowy rozdział bo to za dużo powiedziane ale nowa karta na pewno. Po za zmianą bloga ( nie miałam już siły się użerać z tamtym) u nas też się trochę pozmieniało. Smok od poniedziałku zaczął pracę, tzn nową pracę bo pracował cały czas. Teraz na umowę tak normalnie. Staramy się powróćić do świata ludzi normalnych w tej kwestii po 4 latach nieustannych batalii. A tak na prawdę wszystko wyjdzie w listopadzie. Mysiorowi kończy się orzeczenie o niepełnosprawności, zbieramy papiery na nową komisję i będziemy czekać czy uznają ze wymaga mojej opieki, daj Boże żeby tak było. Do pracy nie mogę iść z względu na niego chociażby bo potrzebuje opieki, potrzebuje zeby go nauczyc obcowania  z choroba zanim wyruszy w świat no i jest jeszcze Kiko ale to dla komisji nie ma znaczenia. Martwie się tym i martwic się bede pewnie do samej komisji.
Martwie się Smokiem ostatnio znow zaliczy alkoholowa wpadkę, boję się żeby teraz mu się to nie przytrafiło bo wyleci z pracy. Jak na razie po 2 dniach z pracy jest zadowolony. Mówił że dziś było lżej niż wczoraj ale za to mieli kontrolę i powiedział że był w szoku że nikt jakos specjalnie  ie panikował (choc kontrola nie zapowiedziana) i że właściwie jak na razie to on nie widzi zadnych uchybień Kiedyś pracował w podobnej firmie to naoglądała się różnych rzeczy. A tu mówi że jest naprawdę ok.

:)

miałam dośc problemów z tamtym blogiem więc zrobiłam nowego :) pod nowym adresem mailowym. Gdyby ktoś chciał się skontaktować to podaje maila aluska920@gmail.com poprzednie notki zostaja na tamtym blogu nie umiem tego przenieść. POD jutra będziecie na bierząco co u mnie! kto może niech napisze ze jest!
stalina