piątek, 12 grudnia 2014

nie chciałam...

Nie chciałam wielu rzeczy w swoim zyciu... Nie chciałam ale mimo to się wydarzyły...

Nie chciałam aby moja Mama była chora...
Nie chciałam aby umarła...
Nie chciałam aby mnie zostawiła..
Nie chciałam aby cierpiała...
Nie chciałam mieć takiego ojca...
Nie chciałam mieszkać w tym domu...
Nie chciałam aby ktoś mnie zgwałcił....
Nie chciałam być z żonatym facetem...
Nie chciałam trudnego życia...
Nie chciałam życia w biedzie...
Nie chciałam mieć problemów w ciąży...
Nie chciałam stracić maleństwa...
Nie chciałam żeby mój syn był chory...
Nie chciałam żeby cierpiał....
Nie chciałam żeby mój mąż kiedykolwiek spożywał alkohol...
Nie chciałam nigdy być w takiej sytuacji jak teraz... Nie chciałam wyciągać ręki po coś takiego jak świadczenie pielęgnacyjne... Nie chciałam żeby mnie to dotyczyło... nigdy...

Nie chciałam ale rzeczywistość jest inna...
Można napisać tego dużo więcej.... Nikt nie obiecywał że będzie łatwo...
Nigdy nie sądziłam że znajdę się w takiej sytuacji... Boli mnie to że jakiś człowiek zwykły człowiek bez serca odebrał mojemu dziecku szanse na normalność....
Patrze na niego i Bogu dziękuję że jest z nami, że jest taki wspaniały i mądry a jednocześnie płacze że to wszystko nas spotkało....
Czuję się wyjątkowa że mam takie wspaniałe dziecko, że to właśnie mnie Bóg wybrał na jego matkę.
Nie poddam się będe walczyć dopóki będe mogła.
Ale walka coraz bardziej wygląda na przegraną z góry.
Wierzę w to że Bóg ma jakiś plan i po coś nam dał tą sytuacje i nas z niej wyprowadzi...

3 komentarze:

  1. Znam dziewczynę, która miała trudne życie, w szkole wylądowała nawet na miesiąc w szpitalu psychiatrycznym. Nie skończyła szkoły, ale za to zupełnie przez przypadek zaszła w ciążę z porządnym człowiekiem. Przez przypadek, bo gustowała raczej w przystojnych, energicznych chłopcach z jej środowiska, czyli z nałogami. W efekcie w dorosłym życiu nie miała żadnych kłopotów w domu I to ją chyba załamało. W tym tygodniu rozmawialiśmy o pewnym małym chłopcu i dopiero po kwadransie, gdy powiedziano mi nazwisko mamy, zorientowałam się, że mówimy o jej synu. Nie chce go już wychowywać. Ojciec jest za miły, daje pieniądze na zawołanie, mimo to dziecko wychowywane przez matkę ma zachowania nerwicowe. I mama już nie jest zainteresowana jego wychowaniem, twierdzi, że jest trudny. Myślę, że gdyby jej życie było trudniejsze, partner ją tłukł i pił, byłaby zachwycona i na dziecko nie zwalano by obowiązku bycia trudnym dzieckiem. To jest bardzo dziwna prawda psychologiczna. Najłatwiej żyje się nam w warunkach, która mieliśmy jako dzieci, choćby nie wiem jak beznadziejne one były. I podświadomie szukamy sobie takich partnerów, którzy nam to zapewnią. Trzymam kciuki za twoją walkę, pomyśl o twojej sytuacji także z tej strony, o której napisałam. Może to jest głębszy problem.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz był taki czas że miałam normalne życie i świetnie się w nim odnajdowałam. Moi rodzice byli ludźmi wykształconymi. Mama miała mgr inż i co z tego jak zawodowo pracowała kilka lat bo znszczyła ja choroba stwardnienie rozsiane, ojciec nie udzwignął tego, woadł w depresje. Ja nie miałam siły. Miałam go dość, wstydziłam się go z różnych powodów. Ale po jego śmierci przyszło normalne życie było mi w nim dobrze aż do czasu choroby Mysiora. To jest mój krzyż wiem o tym le jestem człowiekiem słabym i grzesznym i casem mnie to przytłacza a ostatnio jest tego naprawdę dużo. Wszystko co się działo w moim życiu było po coś ijakoś mnie zahartowało ale mimo to sił czasem brak.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przykro mi, że takie masz takie ciężkie doświadczenia. Ale z tego, co widzę, nie jesteś słaba, a o grzeszności nie wypowiem się wcale, bo nie znam się na tym. Myślę, że masz wiele sił i dasz radę, byle tylko niektórzy ludzie nie byli dla ciebie jak źle rzucona kotwica, która nie zabezpiecza przed dryfowaniem a jedynie przechyla twój statek na jeden bok.

      Usuń