czwartek, 4 września 2014

byle do listopada...

Nie spieszy mi się ani do późnej jesieni, ani tym bardziej do zimy i nawet nie do święta Zmarłych ani nie do "dłuższego weekendu związanego z 11 listopada. Tegoroczny listopad da odpowiedzi na wiele pytań. Po pierwsze czy Mysior dostanie takie orzeczenie o niepełnosprawności jakie potrzebuje? Jakieś dostanie na pewno wszak hemofilii wyleczyć się nie da, i chociaż rozwija się normalnie i na wózku inwalidzkim nie jeździ to nie dostanie leków bez orzeczenia i tym samym uznania za osbę niepełnosprawną. Fizycznie jest sprawny ale w każdej chwili może mieć wylew co spowiduje że przynamniej czasowo sprawny nie będzie. Przysięgłam sobie że będzie żył prawie normalnie i tak zyje. Ale jak mi kiedyś powie że np nie może sprzątnąc pokoju (wylączając czas kiedy np będzie miał wylew) bo jest niepełnosprawny albo nie może bo ma hemofilię to ile lat by nie miał stłukę dupę na kwaśne jabłko! Nie cierpię takich ludzi którzy myśla że jak są niepełnosprawni to im wszystko wolno. A gówno prawda, mają trudniej czasem potrzebują pomocy ale dalej to nie oznacza ze wolno im wszystko! Mój będzie miał zabronione mówić że jest niepełnosprawny ( ja też tak o nim nie mówię) ma hemofilię i tyle, to może a nawet musi mówić. Ale po za tym ma żyć normalnie na ile choroba pozwala. Piłka nożna odpada, karate czy judo też ale szachy, wędkowanie czy pływanie jak najbardziej, jazda na rowerze pod osłoną czynnika krzepnięcia też może być.

Druga rzecz jaka wyjaśni się w listopadzie to praca Smoka, ma umowę do listopada i wtedy okaze się czy przedłużą mu umowę i ile będzie zarabiał co jest istotne bo dopóki nie będziemy wiedzieć co z orzeczeniem to nie będziemy mieć zadnej płynności finansowej. Czyli do listopada będzie gorzej niż zwykle. Bo co jest do października to wiemy a listopad będzie usłany jeszcze większymi nerwami niż te ktore towarzyszą mi teraz. No i do listopada mam nadzieje że będziemy wiedzieć czy dostaniemy dotacje na wymianę pieca węglowego na gazowy. I proszę Boga żeby tak się stało bo już mam dośc palenia węglem :( wszędzie syf, albo za zimno albo za gorąco i ciągłe kontrole straży miejskiej że śmieciami niby palimy. Taaa ja się boje nawet od gazety odpalac tylko się pieprze zpo harcersku od kory z  brzozy odpalam albo nie wygaszam pieca. Nie mamy ani wiaderka węgla jak na razie, ani kawałka drewna kasy też nie mamy i czekamy co będzie, w ciąfu najbliższych 2 tyg musimy jakąs decyzje podjąc, może UM tez sie okresli czy bede miec ta kase bo jak nie to z bolem serca trza dupe po wegiel ruszyc.

Tak że byle do listopada chociaż jesieni i zimy nie nawidzę!!!!!!!!!!!

pytałam tesciowa czy wpadnie do nas na święta modląc się w duchu żeby powiedziała że nie i jednocześnie nas do siebie na zapraszała a najlepiej żeby do IRL pojechała! Powiedziała że jak nie będzie dużego mrozu to się nigdzie nie wybiera. Skwitowałam to w takim razie w święta się nie zobaczymy. Mama nadzieje że będzie duży mróz i wybierze się do IRL, bo w przeciwnym razie pewnie w pierwszy dzien lub drugi bedziemy musieli sie u niej pojawic a to nie napawa mnie optymizmem. Zwłaszcza ze ona nie rozumie że jak przyjezdzaja dzieci to leki trzeba schować, kwiatki wziać z podłogi, kosz na smieci postawic wyżej itd, Ona mówi że dzieci nie maj,a nic do szukania w lekach i że trzeba im powiedziec że nie wolno i mowi do Mysiora wiesz że nie wolno. A leki porozpierdalane dokoła i nie rozumie że co z tego ze on wie jak to jest chwila nie uwagi i moe byc tragedia że o tym piecu na środku kprzedpokoju pomiędzy kuchnią a pokojem nie wspomnę, przecież to jest chwila ze się któryś potknie i wpadnie na piec, teraz piec jest zimny ale w zimie będzie gorący. Pamiętam ten tekst z zeszłego roku " no nie bój się tak przecież patrze" i huj a takiego patrzenia a Smok nic nie rozumie tylko mowi ze jestem do niej uprzedona i ze to ona ma racje. Nie ja nie jestem do niej uprzedzona, ja mam na nią alergię! I wkurza mnie to że Smok nie rozumie że jak się zaprasza do domu dzieci to pewne rzeczy trzeba dostosować. Jasne że nikt całego domu nie przestawi, ale schowanie leków czy innych duperelli którymi Kiko może się zadławić albo wzięcie kwiatków z podłogi to chyba kurwa nie jest dużo. WIDAĆ DLA NIEJ JEST!

2 komentarze:

  1. ech, co za babcia...moja Mama cały dom przemeblowała, żeby wnuczka miała bezpiecznie...nawet łóżeczko kupili, żeby spała wygodnie i bezpiecznie...chociaz przyjeżdżałyśmy nie tak często...myślałam, ze wszystkie babcie są takie...

    OdpowiedzUsuń
  2. Uff trafiłam :) teraz bd tu częściej ;)

    OdpowiedzUsuń